poniedziałek, 16 lipca 2012

10. Rozmowa


Staliśmy przy korcie tenisowym. Dałam sójkę w bok Itachiemu. Był skupiony na czymś. Nie wiedziałam na czym. Ale w takim momencie to był skupiony. Wzruszyłam delikatnie ramionami. Ciekawe jak mama i Hinata się czują? Czy wszystko z nimi dobrze? Ma nadzieję. Zadzwonię niedługo. Trzeba, nie mogą się o mnie martwić. Blisko nas stanął kelner. Postawił dwie wody mineralne ze szklankami. Słońce było na niebie przykrywane od czasu do czasu białymi opuszkami. Pogoda jest ładna. Dopisuje dzisiaj. A jaka będzie jutro? Trzymałam rakietę w ręku. Popatrzałam na Itachiego. Wpatrywał się we mnie. Odwróciłam głowę w bok delikatnie.
-O czym ty cały czas myślisz?
-O niczym ważnym. - odpowiedziałam. Patrzałam się na pole do siatkówki, było widać że wszystko jest jak w najlepszym porządku. Gdyby rządził tu Sasuke to nie wiem co by z tego domu zostało. Chyba ruina. Ten dom musiał budować naprawdę ktoś kto zna się na rzeczy! Nigdy nie widziałam takich wielkich budowli. A teraz w jednej mieszkam. Życie odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy będę żyła inaczej? Nie wiem. Jutro będę szła, a raczej jechała, do szkoły. Nawet nie chcę się myśleć co mnie tam czeka. Weszliśmy oby dwoje na kort tenisowy. Miałam rozpoczynać. Zaczęliśmy grac. Nie zwracałam na nic uwagi. Myślałam jedynie jak to będzie. Rodzice chcą tylko pieniędzy, a ja co? Mnie chcą wykorzystać? Matka przeprosiła, ale może udawała? Do niej i do ojca nie jestem nieco pewna. Nawet boję się przyznać co by czekało mnie gdybym tam teraz została. Lecz najgorsze jest w tym, ze opuściłam moja najlepsza przyjaciółkę. Zawiał przyjemny wiat. Pobawił się włosami. Odbiłam piłkę, która lekko skręciła. Usłyszałam jakby ktoś ją łapał.
-Jezu. Ta tez się tym interesuje? To nudne. - usłyszałam głos brata Itachiego, Sasuke. - Itachi ty to lubisz takie sporty. Dlatego tobą się tak interesują panienki. A mną się interesują dlatego, że jestem ładniejszy - zaśmiał się cicho. Patrzałam na niego i Itachiego. Długo włosy patrzał na niego. Grzywka przyklejała mu się do czoła. Wyglądał tak jeszcze bardziej seksownie. Mój mąż jest bardzo przystojny, nigdy nie myślałam, że trafie na takiego przystojnego. Ale ile to będzie trwało? Człowiek może się w każdej chwili odkochać. - Nee Sakura?
-Hm…? - patrzał na mnie przejrzystym wzrokiem. Trochę dziwnym jak na niego. Nie rozumiałam go. Czemu tak na mnie patrzy? Jakby czegoś oczekiwał ode mnie. Tylko czego on może chcieć? Jest szwagrem i niech nie myśli, ze będzie mógł wszystko mi robić…
-Powiedz mi.. - przerwał patrząc na Itachiego - Co czujesz do Itachiego? - zapytał wpatrując się nadal w brata. Spojrzałam na bruneta, który miał poważną minę i przeniósł wzrok na mnie. Jego mina mówiła, abym nic nie mówiła. Ale czasami można powiedzieć pół na pół. Sasuke przeniósł na mnie wzrok. Patrzałam delikatnie na niego.
-To co mąż do zony i żona do męża. - on uniósł jedna brew. Widać nie rozumiał? To chyba logiczne było. Będę musiała specjalnie dla niego wszystko rozwinąć. Typowe. Czasami mężczyźni są takimi idiotami. Bez obrazy Itachi. - gdy się wychodzi za mężczyznę to z jednego powodu. Z miłości, czyż nie? Gdy dwoje ludzi się kocha zrobili by wszystko, aby być razem. Jak to się mówi: nic i nikt im nie przeszkodzi. - uśmiechnęłam się delikatnie. Jakoś mi to nie robiło różnicy. Było mi lżej. Itachi wpatrywał się we mnie. Czułam jego wzrok na sobie. Spojrzałam lekko w bok. Miałam rację!
-Żartujesz sobie ze mnie? - zapytał Sasuke.
-Czemu? - zapytałam. - Mówię poważnie. - powiedziałam. Nie lubiłam kłamać. A z tego bardzo mała połowa była kłamstwem. Ślub, on był przymuszeniem. Ale zrobiłam to dla dobra wszystkich. - Nie lubię kłamać. I nie okłamała bym Itachiego. - mówiłam. Po jego oczach było widać wściekłość. A co ja złego powiedziałam? Chciał sprowokować Itachiego? Niby czemu?! Nie widzę w tym nic logicznego.
-A mnie byś okłamała?
-Kto wie.
-A! Czyli teraz kłamiesz?! - ucieszył się.
-W tym wypadku nie kłamię. - powiedziałam pewna. A czy kłamałam? Tak jak powiedziałam odrobinkę. Nie musi wszystkiego o moich uczuciach wiedzieć. To moja sprawa co czuję i do kogo. Itachiego lubię. Do miłości jeszcze spory kawał czasu.
-I ty myślisz, ze uwierzę.
-Nie musisz. Ważne że ja wiem. Ty nie musisz. - rzucił piłkę w stronę Itachiego. Patrzałam na oddalającą się sylwetkę Sasuke. I co mu to da jakbym mu prawdę powiedziała? Nic. A ja jestem świadoma, że Itachi nie chce abym mu mówiła wszystkiego. To nie jego sprawa tylko moja i jego. Popatrzałam na bruneta. Trzymał się za oko. No nie. Pewnie dostał piłką. Podeszłam do niego. Dotknęłam jego policzka, zasyczał z bólu. Musiał mocno oberwać. - Chodź. - powiedziałam do niego. Musiał mu dać lodu na oko, ale mało. Bo inaczej będzie miał gule. A tego nie chciałam widzieć. Inni by pomyśleli by, że się bił. A ja? No cóż dostał od swojego brata piłką. Weszliśmy do budynku i przeszliśmy przez długi hol. Trzymałam go za rękę. Weszliśmy do kuchni.
-Zawsze to robicie. Dajcie już spokój. - mówiła kucharka. Wszyscy inni zamilkli. I patrzeli się za nią. - Stało się coś? - zapytała. Obróciła się. Patrzała na mnie i na Itachiego. Trochę się speszyła. Nie myślała, że tu wejdziemy? A na twarzy była cała od mąki.  Cicho się zaśmiałam. No dobra spoważnieć trzeba, ale to tak fajnie wygląda.
-Mogłabyś mi dać parę kostek lodu w foli? - zapytałam. Ona kiwnęła głową. Powędrowała taka brudna do lodówki i otworzyła druga część. Wyciągnęła woreczek z lodem. Wyciągnęła parę kostek i przełożyła do innego woreczka. Myślałam, że Itachi puści rękę, ale on tego nie zrobił. Trzymał cały czas. Nie wiem czy chciał, ale po prostu to robił. Kobieta podała mi woreczek z lodem. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się. Trochę mnie dziwiło czemu tak wszyscy na mnie patrzą? Czy coś zrobiłam? Nie przypominam sobie, abym zrobiła im coś! Ale oni bardziej zdziwieni patrzeli niż ze złością jaką zawsze kierują. - A ty siadaj. - powiedziałam do Itachiego. Siadł na krześle. To chyba ich tez zdziwiło. Czyżby nie przesiadywał nigdy w kuchni? Dziwne. - Czy ty nie widziałeś gdzie piłka leci? - zapytałam. Przyłożyłam mu lód koło oka, gdzie mogła wystąpić gula. On musi na siebie bardziej uważać. Jego brat coś ma teraz do niego. A nie wiem o co chodzi. Co takiego się stało? Może to przeze mnie?! Wszystko możliwe.
-Nie. - odpowiedział. - Patrzałem na ciebie.
-Niby czemu? - zapytała.
-Słuchałem tego co mówisz. To mnie dziwiło. I nie tylko mnie. - uśmiechnął się tak, abym to tylko ja zauważyła. Pokręciłam lekko głową i uśmiechnęłam się.
-Czemu on się tak zdenerwował? Przecież nic złego nie powiedziałam. Wiem, że nie chciałeś abym cokolwiek mówiłam. Myślę, ze nie jesteś zły. - powiedziałam. Patrzał na mnie swoimi czarnymi oczami. Przyciągały mnie do niego. Ale nic nie robiłam. Ci dwoje mają czarne oczy, ale Jego mnie bardziej przyciągają. A może nie? Nie wiem. Patrzałam w jego oczy. Nie było mi łatwo, ale musiałam chodź przez chwilę. On tylko wzruszył ramionami. Odchyliłam od jego oka lód. Wytarłam lekko papierem kuchennym. Ode mnie lód wzięła jakaś kobieta. Nie znałam jej. Podziękowałam. - Powinno być już dobrze. Możliwe, że będziesz miał tylko małego siniaka. A tak to już jest dobrze. - on wstał z krzesła. Staliśmy blisko siebie. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Chwycił mnie za dłoń i pociągnął do wyjścia. Nie wiedziałam czemu. On tu nigdy nie przesiadywał? Wyszliśmy do salonu. Nie wiedziałam czemu mnie tu ciągnie, o wiele lepiej było by tam. A no tak służba… Patrzałam na jego plecy przez cały czas. Obrócił się szybko do mnie. Wpadłam w jego ramiona. Uniosłam do góry głowę, wpatrywałam się w jego oczy.
-Masz ochotę się gdzieś wybrać? - zapytał.
-Nie wiem. - powiedziałam. - Nie chcę ci zajmować czasu, pewnie jesteś bardzo zajęty. Jeszcze nie wyrobisz się. A nie chcę, aby.. - poczułam jego palec na ustach. Delikatnie przetarł dolna wargę swoim kciukiem. Dziwnie się zachowywał, tak jakby mnie chciał przy sobie zatrzymać długo i na większy czas.
-Przebierzemy się. Pojedziemy do centrum. Pokażę ci miejsce, które warto zwiedzić. Na pewno będziesz miała jakieś swoje ulubione miejsce. Każdy w tym mieście znajdzie. Też mam takie jedno, ale już tam nie chodzę. Zakazane przez innych. Nie mogą mnie tam widzieć.. - oderwał się i odchodził. Ciekawe dlaczego? Dlaczego nie pozwalają mu siedzieć w jego ulubionym miejscu? To nie jest miejsce dla takiego szanowanego biznesmena?!  Bez przesady, przecież każdy ma swoje prawa, a oni by mu zabrali? Ruszyłam do góry by się przebrać, i trochę umyć. Musiałam być czysta… Weszłam do pokoju. Itachi stał przy oknie w samych jeansach i butach. Nie miał na sobie koszulki. Obrócił się i popatrzał na mnie i na łóżko? Hm… Spojrzałam w tamtą stronę. Była tam białą sukienka. Wiedziałam, ze on chce abym ja ubrała. Podeszłam do łóżka. Spędzę jeden dzień z Itachim. A co będzie w resztę dni? On będzie zapracowany, a ja będę się uczyć? Nic mi z tego. Potrafię płynnie mówić po angielsku, więc nikt nie musi się martwić ze z nimi się nie dogadam.
-Ubierzesz ją? - usłyszałam tuż przy uchu. Lekko spojrzałam na Itachiego. Wpatrywał się we mnie spokojnym wzrokiem. Uśmiechnęłam się lekko. Wiedział co powiem, dla niego stałam się już pewnie monotonna. Cicho westchnęłam. - Nie podoba ci się?
-Nie o to chodzi. Jest śliczna. Podoba mi się bardzo. - powiedziałam.
-Wiesz, ze nie musisz kłamać. - mówił spokojnie.
-Nie kłamię. Mówię prawdę. - patrzałam na niego a on na mnie. Powinien już dawno zrozumieć, że nie lubię kłamać. To nie w moim stylu. Nigdy nie lubiłam kłamać, gdyby nawet chodziło, że trzeba to nie potrafiłabym tego zrobić. Kłamstwo jest dla mnie odrazą. Chwyciłam sukienkę, miała bardzo delikatny materiał. On wziął swoją koszulę.
-Będę czekał na ciebie na dole - powiedział i zamknął za sobą drzwi. zostałam sama. Powędrowałam do łazienki z sukienką. Nie zamykałam drzwi na klucz, nie miałam po co. Itachi to mąż, którego każda by chciała mieć. A ja mam taką sposobność, by go mieć przy sobie. Szybko umyłam się i założyłam na siebie śnieżnobiałą sukienkę sięgającą do kolan lekko falowaną na dole. Dekolt był lekki, wisiorek od mojej drugiej mamy miałam na szyi. Uczesałam jeszcze włosy, nie zawiązałam w kitkę. Wyszłam z pokoju biorąc jeszcze ciemną katanę i zakładając białe szpilki. Szłam po woli na korytarzu, schodziłam schodami. Itachi stał blisko schodów i rozmawiał z pokojówką? Ten miał sobie dobrze. Obrócił się delikatnie w moją stronę. Jego wzrok wpatrywał się w moją twarz. Widziałam jakby jego koniuszki ust się podnosiły. Stanęłam przed nim. Wpatrywał się we mnie. Od nas pokojówka odeszła, wiedziała, że on chce zostać ze mną sam. - Gotowa na małą wycieczkę? - kiwnęłam głową. Kroczyłam razem z nim. Lokajl otworzył nam drzwi. Przepuścił mnie pierwszą, nie wiedziałam czemu ale to polubiłam. Przed nami stanęła limuzyna. Teraz będę miała się wozić w luksusach? Tego chyba nie będzie. Szofer otworzył nam drzwi. Weszłam a za mną Itachi. Drzwi się zatrzasnęły , lecz po chwili się otworzyły. Spojrzeliśmy się na tego kto wchodzi. Był to Sasuke. A czego on teraz chce?
-Podwieziecie mnie, nie? - zapytał - Musze znaleźć się u Naruto. Mamy dzisiaj spotkać się z dziewczynami w kręgielni.  - nie wiedziałam kto to taki, ale nie obchodziło to mnie tym razem. Patrzałam przed siebie na barek z alkoholem. Itachi siedział bez wzruszenia. Nie interesował się bratem. Dwa ideały normalnie. Nie sądziłam, że jeszcze znajdzie się taki ktoś jak oni. Milczący, a ich oczy… Po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wyjechaliśmy. Nie śpieszyło się kierowcy nigdzie, nawet lepiej. - a gdzie wy jedziecie? - spojrzeli się po sobie.
-To nie twój interes.
-Oj Itachi. Daj spokój. Ty nie lubisz jeździć limuzyną, a raptem chcesz jechać. To dla żony, co? - zapytał się śmiejąc się. Uniosłam delikatnie brew. Jeśli nie lubił jeździć  mogliśmy się razem przejść, nie była bym zła. - No tak chcesz dla niej dać jak najlepiej, bo cóż innego możesz jej dać. Nawet nie kochałeś się z nią. - odwróciłam wzrok. On miał rację, powinnam mu się oddać, ale jakoś nie potrafiłam. Coś się we mnie trzymało, abym jeszcze nie pokazywała mu swojego ciała.
-Zamknij się. To nasza sprawa co robimy. Nic nie musisz wiedzieć. - powiedział Itachi. Wpatrywałam się w niego i w Sasuke. On się uśmiechał chamsko i popatrzał na mnie. Nic nie mówiłam, tylko się w niego patrzałam. Jego wzrok mówił tylko o tym, że nic nie potrafię zrobić. Zacisnęłam dłonie na materiale sukienki. Samochód się zatrzymał. Chwycił za klamkę otwierając drzwi.
-Wiesz Itachi.. - zaczął i się uśmiechnął - Myślę, że Sakura ma teraz dylemat. - wyszedł trzaskając drzwiami samochodowymi. Westchnęłam. Wiedziałam, ze odczytał moje uczucia. Ze mnie dużo płynęło, abym to ja musiała zawsze cierpieć. W dzień, w dzień w Japonii tak było, a  w Kanadzie tez tak ma być?! Ruszyliśmy dalej. Możliwe, że został nam kawał drogi. Poczułam ciepłą dłoń na zaciśniętej dłoni.
-Sakura… - zaczął Itachi. - Co ja ci mówiłem? - zapytał retorycznie. - Mi się nie śpieszy. Naprawdę poczekam. Gdy tylko będziesz chciała to zrobimy to. Nie słuchaj Sasuke. Nigdy nie zmuszam do niczego kobiet. Sama podejmiesz decyzje. Mój brat często mi docinał, więc nie masz co się nim martwić. Powinnaś go ignorować gdy będzie o tym mówił. Masz być pewną siebie kobieta i ufać mi na słowo. - popatrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie z uczuciowym wzrokiem. Na Sasuke o wiele inaczej patrzał, widać, że musiał się tak zachowywać przy nim… Rozluźniłam dłoń, a on z tego skorzystał i złączył z moją. Bawił się złotą obrączką.
-Lecz ja jestem twoją żoną i powinniśmy mieć noc poślubną. - on się uśmiechnął.
-Noc poślubną możemy zrobić sobie w inny dzień, ale gdy ty będziesz chciała. Tylko wtedy byśmy wyjechali na Hawaje. - mówił. A czemu tam? Nie rozumiałam dlaczego chciałby wyjechać w noc poślubną. Sasuke by gdzieś wysłać było by dobrze.
-Dlaczego?
-Widzisz nie lubię jak jest pełen dom, a jeszcze Sasuke się napatoczy. A mamy domek na Hawajach. Było by tam nam lepiej, ale nie będę ci się narzucał. Będę czekał tyle ile będziesz chciała. Dlatego nie chciałem, abyś zgodziła się na żądania mego ojca - powiedział. Uśmiechnęłam się, samochód w tym momencie się zatrzymał. Jego oczy wyrażały wiele, mogłam odczytać jego uczucia, które płynęły z jego oczu. - Tylko mam do ciebie jedną prośbę.
-Jaką?
-Chciałbym, abyś nigdy nie pocałowała Sasuke.
-Dobrze wiesz, że cię nie zdradzę. Nie mogłabym. Małżeństwo jest dla mnie świętością. Męża bym nigdy nie zdradziła. Wiec możesz wziąć to sobie do serca i to jest moja obietnica, że nigdy go nie pocałuje. - powiedziałam. Chciałam mu to obiecać. Wiedziałam, że Sasuke nie pocałuje. On mnie nie lubił. A co do niego to nie chciałam abym ja była z Itachim. Coś go gryzło a nie wiem co. Drzwi samochodowe się otworzyły. Wyszliśmy. Ludzie przemierzali ulice. Drzwi się zamknęły.
-Czekaj tutaj na nas. Będziemy za jakieś dwie lub trzy godziny. - on tylko schylił głowę. Widziałam jak niektóre kobiety patrzą się na Itachiego. Takim przeszywającym wzrokiem, jakby coś od niego chciały. Uchwycił moją dłoń i tak szliśmy dalej. Nie puszczałam go, niby czemu. Mojego męża? Chciałam, aby mnie trzymał. Dziwnie się czułam, bo tak bezpiecznie gdy trzymał mnie.  Lekko spojrzałam na niego, nie wyrażał teraz żadnych uczuć. Dlaczego? Może dla tych wszystkich ludzi był suchy i nieczuły. - stało się coś? - zapytał patrząc na mnie.
-Nie, nic. - powiedziałam delikatnie. Niektóre kobiety patrzały na mnie dziwnie. Nie rozumiałam dlaczego tak na mnie patrzą. Trochę speszyłam się tym wszystkim. Żadne tak nie patrzały na mnie, a były już w starszym wieku. Tez widziałam o dwa lub trzy lata starsze ode mnie. Dobrze, że do prywatnej szkoły nie będę chodziła. Nienawidzę takich szkół. - Zawsze masz takie powodzenie u płci przeciwnej?
-Hm… - wyjąkał. - A to… Wiesz to tak jest odkąd przybyłem do Kanady z moim bratem. On tez ma spore powodzenie. - zatrzymaliśmy się. Spojrzałam na fontannę, która iskrzyła się różnymi kolorami, i wyskakiwały różne kolory. Uwielbiałam takie rzeczy. - Wiesz, ale nie powinnaś tym się przejmować. Nigdy te kobiety mnie nie interesowały. Nie lubiłem jak się narzucały. Chciałem zawsze sam wybrać żonę aby tez spłodzić potomstwo.
-Zostało to i tak tobie odebrane. - powiedziałam i popatrzałam na niego. Uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.
-Możliwe. - spuściłam lekko wzrok. Uchwycił mój podbródek i uniósł ku górze. Wpatrywałam się w jego oczy, taka ciemność mogła każdego pochłonąć. Rozpłynąć się w tych objęciach.. - Nie przejmuj się tym. To szybko mi mienie. Kiedyś coś ci powiem, ale teraz jak na razie chce to dla siebie zatrzymać, dobrze? - kiwnęłam delikatnie głową. Szliśmy dalej przed siebie. Pokazywał mi miejsca, które naprawdę było piękne. Dziwiłam się, ze je zna. Może bardzo chciał w nich przebywać, ale nie mógł? Dla niego wszystko było możliwe.
Delikatnie uniosłam głowę w górę. Słońce zostało przykryte ciemnymi chmurami, lecz od razu zostało odsłonięte. - Powiedz…
-Hm…
-Interesuje cię tylko medycyna?
-Nie. Lubię jeszcze tańczyć i śpiewać. Choć mam jeszcze wiele zainteresowań. - powiedziałam. Weszliśmy do jednego budynku, którym okazała się restauracja. Usiedliśmy przy witrynie okiennej. Siedział obok mnie. Wystrój był ładny i z pewnością ceny też ogromne na które nie było mnie stać. Otworzyłam kartę menu i wpatrywałam się w potrawy, który były bardzo drogie. Moje oczy się rozszerzyły gdy widziałam te ceny.
-Nie patrz na te ceny, tylko zamów co chcesz. Cena nie gra roli. - powiedział. Wybrałam jedną potrawę. Do nas podeszła kelnerka. Powiedzieliśmy jej co chcemy, i Itachi zamówił jeszcze czerwone pół słodkie wino. Jeszcze coś wyszeptał do niej, a  potem zostaliśmy zasłonięci parawanem. - piłaś kiedyś wino?
-Nigdy.
-To teraz spróbujesz. - mówił. Nikt nas nie widział. Jedynie osoby, które przechodziły. Wpatrywałam się w swoje dłonie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Poczułam na swojej dłoni jego. Do nas przyszła kelner i podała dwa kieliszki na wysokiej nóżce i nalał do połowy czaszki. Postawił wino na boku. Odszedł od nas. - Spróbuj. - polecił. Postawiono tez talerze z jedzeniem naprzeciwko nas. Było bardzo wykwintne. Teraz zostaliśmy już naprawdę sami. Chwyciłam kieliszek z winem. Przytknęłam do ust, mała ilość cieczy wpłynęła. Postawiłam kieliszek. - I jak? - zapytał.
-Wyborne.
-Właśnie widzę. - uśmiechnął się.
-Hm… - przysunął się do mnie. Jego dłoń znalazła się na moim policzku, a kciuk delikatnie przetarł po ustach. Musiałam mieć tam troszkę wina. Patrzeliśmy na siebie. Nie zwracaliśmy na nikogo innego uwagi. W głowie miałam tylko jedno, aby posmakować tych zwinnych i namiętnych ust. Zbliżaliśmy się do siebie. Dzieliły nas milimetry. Poczułam jego delikatne usta na swoich. Całował z namiętnością. Oddawałam każdy pocałunek. Nasze języki pieściły się nawzajem. Chciałam się z nim teraz całować. Nic mnie nie obchodziło innego.  Dotknęłam jego policzka  i ręką przejechałam w dół, aż do jego uda. Oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się lekko do mnie. Odwzajemniłam gest.
Spojrzał przed siebie zimnym i nic nie czującym wzrokiem. Podążyłam za jego wzrokiem. W oknie stał oknie stał Sasuke i patrzał się wściekle na nas. A raczej na brata, musieli coś mieć do siebie. Obok niego stały dziewczyny, które prawie na brunecie się wieszały. Odwrócił się wściekły i odchodził. Nadal trzymałam swoją dłoń na udzie męża. Dotknął dłoni. Popatrzałam na niego. Zaczęliśmy konsumować posiłek, który zamówiłam. Itachi będzie musiał za mnie zapłacić. Nie chciałam, aby tak wyszło. Mówił, ze to co jego to i moje. Czy to prawda nie wiem. Jesteśmy małżeństwem, ale to może trwać tylko chwilę. Skończyłam swój posiłek po nim. Upiłam ostatni łyk wina. Cały czas mi dolewał, choć winem nie powinnam się upić.
Itachi zostawił pieniądze i odchodziliśmy do wyjścia. Wpatrywałam się w jego plecy i myślałam jeszcze o naszym pocałunku. Westchnęłam. Każda kobieta by mu się oddała, jego usta są takie zwinne, pełne pragnienia i namiętności. W milczeniu doszliśmy do samochodu. Była już gwiaździsta noc, a księżyc świecił srebrnymi promieniami dając światłość na okolicę. Szofer otworzył nam drzwi, które po pewnej chwili się zamknęły. Siedzieliśmy razem. Wpatrywałam się w pokonywaną drogę. Delikatnie uśmiechnęłam się. Może nie będzie tak źle? Wszystko się okaże z czasem. Co mi on przyniesie i jakie będą tego skutki.

~*~
No i następny rozdział,
Myślę że się spodobał,
Pozdrawiam ciepło

3 komentarze:

  1. Witam,
    rozdział świetny, wkurza mnie zachowanie Sasuke, o co tutaj chodzi? i ta prośba Itachiego, aby nigdy nie pocałowała Sasuke, czyżby już kiedyś odebrał mu ważną osobę dla niego?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    świetny rozdział, och jak mnie wkurza to zachowanie Sasuke, ta prośba Itachiego, aby nigdy nie pocałowała Sasuke, czyżby już kiedyś odebrał mu ważną osobę dla niego?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    świetny rozdział, to zachowanie Sasuke bardzo ale to bardzo mnie wkurza, no i ta prośba Itachiego do Sakury, aby nigdy nie pocałowała Sasuke, czyżby już kiedyś odebrał mu ważną osobę dla niego?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń