poniedziałek, 16 lipca 2012

02. Zaskakująca wiadomość


Zawiał wiatr, moje włosy lekko musnęły jego twarz, patrzałam się na jego twarz, mężczyźni jak i kobiety przechodzące obok nad patrzeli się zdziwione na to wszystko, chyba nie były do tego przyzwyczajone, że ja mogłabym być w czyichś objęciach, nawet ja nie jestem do tego dostatecznie przyzwyczajona, bo u nikogo nie byłam, pierwszy raz i ostatni. Stanęłam na równe nogi i chwyciłam torbę z ziemi, ruszyłam w stronę domu.
-Dziękuję i przepraszam za wpadnięcie na pana – wypowiedziałam i szłam nie odwracając się, wytarłam ponownie moje wargi z których ciekła krew, i spływała na brodę kapiąc na ziemię, zostawiając małe kropelki szkarłatu. Zacmokałam, czułam metaliczny smak w ustach, co mnie czasami obrzydzało. Dotarłam do bramy wejściowej na podwórko, pchnęłam ją, i weszłam zamykając za sobą, jakby było tego mało coś miałam przeczucie, że zaraz coś się stanie, co nie powinno mieć nigdy mieć miejsca. I tak nic tragicznego nie może mnie spotkać niż mała sprzeczka z Temari. Pchnęłam drzwi, i zdjęłam buty, słyszałam matkę rozmawiająca z ojcem.
-Musimy jej dzisiaj powiedzieć, jutro może być za późno, dobrze o tym wiesz, a ona… - nie dokończyła, zamknęłam drzwi z lekkim trzaskiem i zdjęłam buty, i ruszyłam do swojego pokoju, nie pokonałam nawet trzech schodów, a usłyszałam głos ojca.
-Sakura, słoneczko chodź na chwilę do nas, musimy o czymś bardzo ważnym porozmawiać. – zeszłam i ruszyłam do nich zostawiając torbę przy schodach, wzrok miałam wbity w podłogę, nie chciałam, aby zobaczyli jak jestem poobijana po potyczce. Usiadłam naprzeciwko nich, i patrzałam w dół.
-Cos się stało, Sakura? – zapytała moja matka , pokręciłam przecząco głową, ona chyba wiedziała, że coś jest nie tak, bo chwyciła mój podbródek i uniosła ku górze, patrzała się przerażona na mnie. – Kto ci to zrobił? Jak ty teraz wyglądasz, jak po jakiejś strasznej bijatyce. Twoja twarz jest cała w ranach, nie możesz nikomu na to pozwolić, aby ktoś tak cię bił, powinnaś zareagować. – wypowiedziała matka ocierając mi twarz mokra ścierką, która zabierała ze sobą brud jak i krew wydostająca się z ran...
-Reagowałam, ale może za mało. Przecież sama wiesz, że w tych rzeczach jestem słaba, bardziej umiem się uczyć i śpiewać. - powiedziałam uśmiechając się. Zacisnęłam dłonie na materiale spódniczki, matka siedziała naprzeciwko niej. – No to co mieliście mi do powiedzenia? – zapytałam posyłając im promienny uśmiech. Popatrzeli się po sobie i chwycili swoje dłonie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale to chyba dla mnie nie będzie dobra wiadomość, jak na ten czas. Dziwna atmosfera się zrobiła jak na tą chwile, jakoś duszno, popatrzeli się na mnie przeszywająco, o co im chodzi? Co się takiego stało?  
-Wiesz, że mamy problemy finansowe z firma. – kiwnęłam głową, a matka westchnęła, ojciec mówił dalej – I możemy zbankrutować w każdej chwili. I nie mamy środków na wiele rzeczy, i jeśli nie dostaniemy pieniędzy, będziemy mieli wielkie kłopoty.
-Do czego zmieszasz, tato? – zapytałam, nie rozumiałam teraz z tego nic, wiedziałam, że mają kłopoty, ale co to miało wspólnego ze mną? Nie wiem nawet co takiego ja miałam z tym wspólnego, mieli mi firmę przypisane to wiem, jedynie to.
-Widzisz firma Uchiha, zgodziła się pod jednym warunkiem nam pomóc… - mówił, a ja słuchałam uważnie, chciałam się wreszcie dowiedzieć jaki to warunek co chcą wielcy Uchiha w zamian za pomoc naszej firmie, co oni takiego żądają?
-Co to za warunek? – zapytałam z ciekawości.
-Warunkiem jest, abyś wyszła za Itachiego Uchiha, jest zastępcą ojca w firmie i on po śmierci ojca wszystko odziedziczy a teraz jest prezesem. Jeśli się zgodzisz, będziesz mogła dalej się tu uczyć, tylko pieniądze chcemy na firmę. – wypowiedział, a ja wstałam i krzesło upadło z hukiem na ziemię, patrzałam się na blat stołu i kręciłam głową, dłońmi uderzyłam o stół.  
-Nie zgadzam się, nie wyjdę za niego. Mam dopiero szesnaście lat, i nie chce mieć jeszcze żadnego męża. Czy tego w inny sposób nie można załatwić? Czy te pieniądze nie możemy w inny sposób uzyskać? Dlaczego muszę akurat w takim młodym wieku, wy wydajecie własną córkę Uchiha. Aż tak wam zależy na tym, aby mieć ta firmę? Przecież to tylko firma, nic po za tym. A córkę macie jedną, słyszycie jedną, która się nie zgodzi na żaden ślub. – odeszłam od nich idąc do swojego pokoju, chwyciłam skórzaną torbę i łzy zaczęły płynąc mi po policzkach,
-Dobrze wiedziałam, ze tak będzie, nie powinniśmy się zgadzać, ona ma rację jest naszym jedynym dzieckiem i nie powinniśmy jej tak traktować – wypowiedziała moja matka, usłyszałam w jej głosie nutkę smutku jak i troski, wiedziałam, że robię źle, ale nie chciałam za nikogo wychodzić, nikogo.
-Ale Itachi nie jest złym człowiekiem, jest bogaty, dobry, przystojny, zadbałby o nią. Przecież wiesz jaki on jest, każdy ma o nim dobre mniemanie. Nawet jeśli to jest przymusowy ślub, umie zadbać o kobiety, ma do nich wielki szacunek – mówił ojciec, a ja weszłam do pokoju trzaskając drzwiami, nie mogłam nadal w to uwierzyć, że moi rodzice zaaranżowali mnie w małżeństwo za moimi plecami. I co ja mam teraz zrobić? Nie zgodziłam się, i tak to zostanie, nie zmienię swojego zdanie, jestem stanowcza jeśli chodzi o moje życie, nie chcę sobie tego zepsuć, chociaż moje życie już jest zepsute i musze przez nie przechodzić dalej, aż dotrę do tego celu. Usiadłam na parapecie, który był Doś spoty, na nim było mnóstwo kolorowych poduszek, obok tego wielkiego parapetu z oknem, były drzwi balkonowe, wpatrywałam się w drogę obok domu, gdzie przechodzili ludzie, którzy śmieli się i wpatrywali w mój dom, a w szczególności w moje okno, nie byłam zbytnio lubiana po przez ludzi, oni sami mówili, moim rodzicom, że ja nie powinnam się urodzić, a  oni twierdzili odwrotnie, mówili że są zadowoleni z tego kim jestem i jaka będę w przyszłości, może i mieli to zaplanowane wcześniej, sama nie wiem. Myślę, że nie, ale wiedziałam, że jako córka, mam obowiązek do ich woli, ale ja nie chcę być niewolnicą w rękach tego Itachiego. Chcę być wolna jak ptak. Popatrzałam na niebo, gdzie chmury płynęły beztrosko po niebie, takie wolne, bez jakichkolwiek zmartwień…
Westchnęłam głucho, nie słyszałam nawet własnych myśli, co było przytłaczające.  A chciałam wiedzieć, co mi serce podpowie, aby dobrze wybrać w swoim życiu, aby spełniły się trzy podstawowe marzenia, tylko teraz to będzie nie możliwe. Nie chciałam pierw małżeństwa, chciałam mieć pracę w szpitalu, zostać ordynatorem, potem mąż i dwójkę lub więcej dzieci. To by było szczęście i radość wypełniłaby moje nieszczęśliwe serce, te wszystkie dziury pozostawione przez moje rówieśniczki, lecz niektóre zostały zabliźnione rzez Hinatę, moja najlepszą przyjaciółkę, może i ona mi pomorze w tej sytuacji, ale najpierw cos zjem porządnego.  Wstałam i ruszyłam do kuchni, zeszłam po cichu schodami, aby mnie nikt nie usłyszał, stanęłam, usłyszałam moją płaczącą matkę, jak rozmawia przez telefon.
-Panie Uchiha, ślubu nie będzie nasza córka nie… - nie dokończyła, usłyszałam z drugiej strony słuchawki krzyki. Oparłam się o ścianę i westchnęłam. Oni nie mają prawa tak traktować matki, ona nie może przez nich płakać, nigdy! Mamo, przepraszam za moją egoistyczność, obiecuję to się zmieni. Łzy pociekły mi po policzkach. Ruszyłam w jej stronę, wyrwałam słuchawkę i przyłożyłam do swojego ucha i słuchałam uważnie.
-Panie Uchiha, proszę się uspokoić. Ślub się odbędzie, zgadzam się – ze łzami w oczach powiedziałam wszystko, teraz będę musiała iść inną drogą niż sobie wybrałam, wszystko poszło nie tak, miałam żal matki i to podjęłam nagle taka decyzję.
-Dobrze więc, mój syn dzisiaj spotka się z tobą dziś wieczorem, o osiemnastej. Do wiedzenia. – pikanie, odłożył słuchawkę, tak samo zrobiłam ja, nie zwracałam uwagi na nic wokół mnie, moja prawa dłoń wytarła cieknące łzy, spojrzałam się na matkę, która patrzała na mnie zdziwiona.
-On dziś tutaj przyjdzie – wypowiedziałam i spuściłam głowę, teraz życie stanie się inne, bardziej skomplikowane i pełne bólu, które będzie zadane pochopnym wyborem, popełnionym przeze mnie… Westchnęłam. – Mamo?
-Tak? – zapytała
-Powiesz mi coś o nim? Jaki jest? Jak wygląda? I jakim jest człowiekiem?
-Sakura, o nic się nie martw, sama się dowiesz. Spotkałaś już go, powinnaś wiedzieć jak wygląda, ale powiem ci, że nie uderzyłby nigdy kobiety, jest dobrym mężczyzną, a także pracowitym, gorszy jest jego brat. Pamiętaj, moja droga, – uniosła ku górze mój podbródek, popatrzałam w jej ciemne oczy – gdy za niego wyjdziesz, nie będziesz musiała wyjeżdżać z nim do Stanów Zjednoczonych, możesz zostać tu i skończyć naukę, dalej już sama zdecydujesz. Itachi wylatuje za miesiąc… On ci powie kiedy będziecie mieli ślub.  – wypowiedziała i ruszyła do góry, usiadłam na krześle przy stole i ukryłam w dłoniach twarz łkając cicho. Nie wiem czy długo wytrzymam z nim, ale muszę, przecież przede mną całe życie z mężczyzną, którego mam poślubić, a gdy zawrze związek małżeński to koniec, ślubuje i koniec nie będę umiała go zdradzić, będę jego żoną we wszystkie dni w zdrowiu i chorobie… Usłyszałam schodzenie ze schodów, to pewnie mama szła dostojnym krokiem, położyłam dłonie na blacie i wpatrywałam w wejście do kuchni... Stanęła w nim matka, która trzymała bardzo jasną różową, sukienkę do kolan, z ciemnym różowym szalem, a w drugiej ręce trzymała różowe półbuty. Czyli wcześniej mieli przygotowaną dla mnie kreacje, na ten wieczór, wiedzieli dobrze, że on przyjdzie.
-Sakura.
-Tak, wiem. To dla mnie kreacja na wieczór, tak? – kiwnęła głową. – Dobrze, teraz zostanę sama w swoim pokoju, chcę wszystko przemyśleć. – wstałam, i powędrowałam do swojego pokoju zabierając mamie wszystkie rzeczy. Westchnęłam, jak mogłam być tak głupia, aby się w to wszystko wpakować. Co za głupota?! No tak, nie chciałam patrzeć na mamy łzy. Jestem taka słaba jak patrzę na czyjś ból. Usiadłam na parapecie zawieszając na klamce od szafy sukienkę na wieszaku. Patrzałam na nią, będzie ona od moich piersi do kolan, lubię takie, ale bez przesady, są one na to spotkanie chyba nie odpowiednie, ale jak już przyszykowali to załżę, moja mama zawsze mi przyszykuje rzeczy super klasy, wolne daje mi, i jeszcze musiała kupić mi to. Westchnęłam kolejny raz. Chwyciłam telefon stacjonarny blisko parapetu, i wykręciłam numer, usłyszałam głos przyjaciółki.
-Słucham
-Hinata – wypowiedziałam jej imię.
-Sakura? Coś się stało?
-Nic szczególnego, chociaż chyba tak – mówiłam, nie wiedziałam jak jej to powiedzieć, była moją przyjaciółką, i mogłam ze wszystkiego się zwierzyć. Pomoże mi w każdej sprawie, chyba, że to nie zaradzi w niczym, a  w tym nikt mi już nie pomoże i po co ja do niej dzwoniłam, ale ma pierwsza prawo ze wszystkich wiedzieć.
-Powiedz, może ci jakoś pomogę? – zapytała.
-Chciałabym, chciała. – wypowiedziałam, trochę załamana.
-Co się stało, powiedz. Już po twoim głowie słyszę, że nie chciałaś tego! – wypowiedziała głośniej, umiała wszystko wyczuć, czy jest ze mną w porządku, czy cos źle zrobiłam, zawsze potrafiła wszystko wyczuć.
-Już ci mówię wszystko po kolei, ale najpierw powiem ci jedno, wychodzę za mąż. – westchnęłam do słuchawki, słyszałam…A właściwie to nic nie słyszałam, samo milczenie, chyba była tym wszystkim zdziwiona, każdy by był, bo jak nastolatka może wychodzić za mąż.
-Co!! – krzyk, teraz to zareagowała – Z kim? Dlaczego? Co się takiego stało?
-Widzisz moi rodzice mają problemy finansowe w firmie, i mogą zbankrutować i nie chcę, aby oni mieli problemy większe niż mają teraz. – wypowiedziałam smutno.
-Wiem, że twoi rodzice mają problemy, mówiłaś mi o tym, ale żaby od razu do małżeństwa doprowadzać swoją jedyną córkę, która ma, a raczej miała plany na przyszłość. I to wielkie palny… Sakura, nie możesz się zgodzić.
-Za późno, z początku się nie zgadzałam, ale gdy moja mam płakała już nie mogłam wytrzymać i wyrwałam jej słuchawkę mówiąc, że wyjdę za mąż. Hinata, ale będę mogła dokończyć szkołę. Ten rok w gimnazjum i wychodzę do liceum dobrze wiesz, że wtedy możemy się rozdzielić. – wypowiedziałam zmieniając ton głosy na bardziej weselszy.
-Wiem, ale nie chcę, abyś wychodziła, za kogoś kogo nie kochasz, zepsujesz sobie życie tym wszystkim. Ja chcę, abyś była szczęśliwa. – wypowiedziała, słyszałam w jej głosie troskę. Zawsze martwiła się o mnie bez względu co to było, nie mogę powiedzieć jej o dzisiejszej sprzeczce z Temari, bo będzie jeszcze bardziej zatroskana.
-Kto? Z kim ty się będziesz żenić? – pytała.
-Widzisz jest prezesem jednej firmy, nie wiem jaką mają, ale mama mówi, że już go kiedyś widziałam. Jest to Itachi Uchiha.
-Żartujesz sobie ze mnie!!
-Nie. Dlaczego miałabym, sobie żartować z ciebie, mówię całkiem poważnie. Znasz go? – zapytałam, zareagowała tak, jakby go znała.
-Osobiście nie znam, ale słyszałam, ze pełno dziewczyn za nim przepada, może jest zimny, ale potrafi zadbać o kobietę. Każda by chciała go mieć za męża, nie martw się nie będzie tak źle.
-Dzięki z pocieszenie. – wypowiedziałam, może i są kobiety, które go chcą, ale ja potrzebuję prawdziwej miłości, chce kogoś pokochać z sercem, a nie z przymusu. No, ale już tego nie zmienię.
-Przepraszam, ale słyszałam, że jest w Stanach przyjechał już? – zapytała
-Tak, ma się ze mną dzisiaj na osiemnastą spotkać u mnie. Nie wiem jak to przebiegnie, mam nadzieję, że nie będzie niczego między nami, bo nie chcę, aby cos się stało, ale i tak nie mam już wyboru. – wypowiedziałam i spojrzałam się w zegarek, miałam jeszcze półtorej godziny na przygotowanie się do jego przyjazdu.
-Nie będzie tak źle, uwierz mi, opowiesz mi wszystko w szkole ze swoich relacji. Lecz czy jeszcze coś się stało jak wracałaś ze szkoły? – zapytała, chyba się dowiedziała, przecież całe miasto będzie zaraz wiedzieć, więc i mogło to do niej dotrzeć.
-Nic się nie stał – powiedziałam po długim czasie milczenia.
-Tym razem skłamałaś. – wypowiedziała troszkę zła, mogłam wyczuć to w jej głosie, czy jej się nie da nigdy oszukać? Ale z niej dziewczyna normalnie zawsze wyczuje, że kłamie lub nawet cos innego.
-Dobrze, ale powiem ci w szkole, dobrze? Teraz musze się szykować, a wiesz mi nie chcę się spóźnić, rodzice będą źli, i nie chcę dla nich zrobić złego wrażenia, a wiesz przecież, że nie mogę dopuścić do tego, aby na mnie czekał. – powiedziałam do słuchawki uśmiechając się, lubiłam być punktualna, nie lubiłam zawodzić innych, więc warto było spotykać się na umówioną godzinę, ale na to spotkanie wcale bym nie poszła.
-Dobrze, pamiętaj, on nie jest taki zły. Plotki mówią o nim wiele przyjemnych rzeczy, możesz być jedynie dumna, że będziesz miała takiego męża. Oj jak ja bym chciała mieć takiego, dobrego, bogatego i kochającego męża w przyszłości. – mówiła, tak znałam to jedno jej marzenie.
-Spotkasz go zobaczysz, dla mnie już to nie możliwe, bo będę miała Itachiego, ale dlaczego on nie zaprotestował jest ode mnie pięć lat starszy jak słyszałam, jestem dla niego smarkulą. Mógł chociaż… A nie ważne, nie będę już zawracała ci tym głowy, wszystko ci jutro opowiem. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Do jutra. – wypowiedziałam, usłyszałam jeszcze jej pożegnanie, i odłożyłam słuchawkę. Wstałam spoglądając na zegarek, miałam jeszcze niecałą godzinę na przygotowania, to mi w zupełności wystarczy na wszystkie czynności. Weszłam do łazienki i spuściłam wodę do wanny, aby była gorąca. Rozebrałam się, stałam naga przed lustrem, jedna łza spłynęła po policzku, miałam średniej wielkości piersi, ale były dosyć kształtne, a reszta była już  kształtna jak na mój wiek, ale żaden mnie nie chciał nigdy i tak zostało i zostanie do końca. Życie się zmieni, ale nie ja, zostanę taka sama znowu będę robiła jakieś środki lecznicze? Pewnie tak. Weszłam do wody, była dość gorąca, w pomieszczeniu unosił się zapach wanilii, pomieszany z zapachem róży. Lubiłam te dwa zapachy. Namydliłam się szybko i spłukałam całe ciało wraz z różowymi włosami i wpatrywałam się w okno, słońce bardzo powoli jak dla mnie zachodziło, a miałam tyle do zrobienia  w życiu, może jeszcze uda mi się to zrealizować.
Wyszłam wycierając wszystkie części ciała także włosy, aby były suche, owinęłam się puszystym ręcznikiem wokół piersi i wyszłam z pomieszczenia, wysuszyłam włosy i odrzuciłam do tyłu, opadły bezwładnie na plecy. Z szafy wyjęłam biały stanik, a także białe majtki. Odpięłam ramiączka przyczepiając przezroczyste, odwiązałam ręcznik, który opadł na podłogę dotykając delikatnie mojego ciała, ubrałam na siebie bieliznę, i chwyciłam lekko różową sukienkę, rozsunęłam suwak i ubrałam na siebie zasuwając, poprawiłam jeszcze niektóre zagięcia, i zakręciłam się wokół swojej osi, nacisnęłam przycisk na wieży i muzyka rozniosła się po pomieszczeniu, uwielbiałam też tańczyć,  a miałam jeszcze bose nogi, chwyciłam szal, zapomniałam już z kim za chwilę się spotkam, muzyka mnie poniosła w moją wyobraźnię. Zawiązałam go sobie  na szyi lekko, różowe półbuty i było gotowe, byłam na spotkanie cała gotowa. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w siebie, byłam całkiem ładna, o czym ja mówię? Ja nigdy nie byłam ładna. Uśmiechnęłam się wzruszając ramionami, sukienka lekko odsłaniała piersi, usłyszałam pisk opon, chyba musiał już przyjechać, mój przyszły mąż, spojrzałam na zegarek, na którym było za pięć osiemnasta, miałam jeszcze równe pięć minut, wypstrykałam na siebie zagraniczny perfum pochodzący z Francji. No to chyba czas się tam pokazać, chociaż wcale nie chcę z tym kimś się spotkać, ale robię to dla rodziców, tylko dla nich. Chwyciłam klamkę i westchnęłam zamykając za sobą drzwi, ruszyłam na dół, szłam tak cicho, że na pewno mnie nie usłyszeli. Musiałam zdać pozory, że mnie nie ma. Niech mi tylko Bóg pomoże i niech z tego spotkanie tylko dobre wyniki wynikną.
NO i nowy rozdział. Więc do następnego. Pozdrawiam Kimi - san

3 komentarze:

  1. Witam,
    och biedna Sakura, postanowił ją przed faktem dokonanym, jak się okazuje to z Itachim ma być...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    ojć biedna Sakura postawili ją przed faktem dokonanym, ma wyjść za Itachiego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    rozdział świetny, ojć, ojć, biedna Sakura rodzice postawili ją przed faktem dokonanym, ma wyjść za Itachiego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń