wtorek, 27 sierpnia 2013

21. Ayumi Hoshigaki

Siedziałam w altanie czytając książki na temat medycyny, jakoś nie miałam ochoty widzieć Itachiego i tamtej baby. Nie obchodziła mnie tak samo jak On? Tak, w tym momencie nie interesowałam się brunetem. Niby dlaczego? Nawet jej nie odepchnął, gdy go całowała, choć wyrażał się w sposób, który jednocześnie zaprzeczał innym kobietą. Nie chce mieć innych obok siebie oprócz mnie? Jakoś w to nie mogę uwierzyć. Jestem gówniarą, która ma z nim się trzymać? Nie, tego w ogóle nie powinno być.
Zerwałam jedną różę wpatrując się w  główkę, która była barwy mocniej czerwieni. Niby czerwień oznacza miłość, co odwraca się także w pożądanie. Ona miała na sobie czerwoną sukienkę, wiec mógł zrobić wszystko. Jego oczy były zimne tak samo glos, ale jak dla mnie to tylko zwykłe pozory. Może nie jestem pociągająca jak tamta baba, ale zachowam twarz. Nie muszę być o wszystko zazdrosna, nie kocham go wiec zazdrość nie wchodzi w grę. Najpierw chcę się dowiedzieć prawdy.
-Tu się schowałaś. – usłyszałam damski głos. Uniosłam głowę patrząc na kobietę i wróciłam do swojej monotonii. Nie miałam ochoty patrzeć na nią i w dodatku rozmawiać. Wyglądała jak lalka o która trzeba dbać. – Dlaczego siedzisz w tej lengarnii pająków? – nie odpowiedziałam. – Słuchasz mnie? – spojrzałam na nią.
-Mogłabyś się zamknąć? Było milo jak ciebie nie było zbyt blisko. Wracaj do Itachiego przeciez był to twój chłopak, prawda? – zapytałam patrząc nadal na róże. – Jak tak bardzo go chcesz to wracaj do niego, bo ucieknie. – westchnęła.
-Właściwie uciekł już dawno przez ten pieprzony ślub. – spojrzałam na nią. Jakoś nie miałam ochoty do rozmowy. – ale i tak ci go nie oddam. – weszła do środka stojąc przede mną. – Rozumiesz? Nie oddam ci go choć by miało to potrwać latami zanim ci go odbiorę.
-Inne też?
-Słucham? – zapytała mnie
-Czy inne też będą miały takie nastawienie do mnie? Będą chciały mieć na własność Itachiego? – zapytałam nie spoglądając na długowłosą brunetkę. Moim zmartwieniem nie były jego byłe kobiety tylko tu i teraz, a także przeszłość Itachiego, która mogła zadecydować o naszym związku.
-Pewnie. Zawsze ze sobą rywalizowaliśmy. A teraz weszła nam w drogę gówniara, która nie ma pojęcia o charakterze, uczuciach i zachowaniu Itachiego. Nic o nim nie wiesz. Wasz ślub był zmuszeniem rodziców. – spojrzałam na nią.
-Tak, masz rację. Nie była to nasza decyzja. Ja o sobie nie zdecydowałam, zdecydował za mnie ktos obcy jak mam żyć i sądzę, ze to się nie zmieni. Mam wrażenie, że też się zmieniłaś przez jakaś osobę. Mam rację? Zmieniłaś się dzięki Itachiemu? Powiedz prawdę. Co takiego w nim lubisz, że po zerwaniu chcesz mieć go dla siebie? Władzę? Stanowczość? Czy ten zimny charakter, który ma wiele tajemnic przed światem? – wstałam podchodząc do niej. Odsunęła się o krok.
-Nie zmieniłam się dzięki niemu. Tego chciałam. Chciałam stać się piękną…
-Lalką? – dokończyłam za nią. Zacisnęła dłonie w pięść. Nie wiedziałam czy mnie uderzy czy też nie. Byliśmy sami w altanie, nie sądziłam, że ktokolwiek może mnie podsłuchiwać. Byłam tego pewna, że nikogo nie ma skoro rozmawialiśmy w taki gładki sposób. – Spójrz na siebie. Nie wyglądasz jak kobieta na którą chciałby spojrzeć. Stałaś się plastikowa lalą tapetą na twarzy. Wyglądasz jak, za przeproszeniem, dziwka. – poczułam ból na policzku silniejszy niż wcześniej. Pierścionkiem zraniła policzek.
-Suka.
-Nie myśl, ze możesz tak łatwo pogrywać ze mną. Nie wpłyniesz na mnie psychicznie, bo przeszłam dosyć złych chwil, a gdybyś odebrała mi męża nie wiem czy to by była taka tragedia. – zdziwiła się – Nie patrz tak na mnie. Nie kocham go. Przecież sama mówiłaś, że to jest zmuszony ślub więc nie kochamy się. – zaśmiała się cicho.
-Tu masz rację. Ty i on nie macie przyszłości. On jest milionerem, który zarabia wiele pieniędzy, więc nie ma czasu na miłość. Może ty się w nim zakochasz, ale on w tobie? – zapytała śmiejąc się – Wątpię. Nie jesteś w jego typie, lubi seksowne. A u ciebie tego nie ma, brak walorów osobowych! 
Wzruszyłam ramionami. Myślałam jedynie jak to rozegrać, ona może mi udzielić paru informacji.
-Jesteś jego ostatnią dziewczyną? – zapytałam od niechcenia.
-Tak. Ostatnią, bo zerwał ze mną przed dwoma miesiącami. Nie powiedział powodu, ale domyśliłam się, że chodzi o kolejną dziewczynę. Nie wiem dlaczego żądnej z nas nie wybrał przecież znamy jego lepiej od ciebie. Zawsze był tajemniczy. Nigdy nie zdradzał prawdziwych uczuć. Dla takiej gówniary stracił całe życie? To bez sensu. Dlaczego nie jednej z nas? Jesteśmy lepsze od ciebie.
-Skąd mam to wiedzieć?- zapytałam – Pytaj się go.
-Pytałam. – powiedział – Mówił, sprawa biznesowa. – drgnęłam. Biznesowa? No tak przecież o to w tym wszystkim chodziło. Biznes dla tej rodziny jest najważniejszy niż rodzina, która powinna się wspierać. – Tylko dziwię się, że mówił to z takim zadowoleniem i spokojem. To nie podobne do niego. Musiał mieć jakiś plan zwiany z tobą. To jest nawet całkiem interesujące. Musze dowiedzieć się więcej co jest z tobą związane. Może ten plan ciągnął od paru lat. Czy twoja rodzina miała firmę?
-Tak. Wcześniej nazywałam się Haruno.
-Wiec o to chodziło! – powiedziała głośniej. – Ty jesteś dziedziczką tej rodzinnej firmy. No nieźle… Teraz wszystko rozumiem dlaczego Itachi jest taki zadowolony z swojego „towaru”. Ma przecież za żonę dziedziczkę Haruno, która mogła wspiąć się w górę. Jeszcze wyżej niż Uchiha, może dlatego chcieli ich zlikwidować i rządzić całą firmą. – patrzałam na nią otępiała. – Słyszałam, ze z początku się nie zgodziliście na pojednanie, ale coś się stało w firmie i wyszło na ślub. Wiec o co chodziło? – nie wiedziałam o co tak naprawdę chodziło.
-Nie twój interes.
-No nie bądź taka, powiedz mi. – nalegała. Wzięłam książki odchodząc. Uchwyciła mnie za ramię.
-Nie powiem. – odeszłam. Można powiedzieć, ze trochę się dowiedziałam. Zauważyłam długie blond włosy. Spojrzałam za altany.
Szlag – pomyślałam. – Deidara.
Teraz to będę miała przerąbane, gdy powie wszystko Itachiemu. Nie, no świetnie! Oby tylko Itachi nie powiedział nic na ten temat. Naprawdę mogę nie przeżyć dzisiejszej nocy jeśli powie mężusiowi o rozmowie z brunetką. Znalazła się przy mnie.
-Nie przedstawiłam się jeszcze. Jestem Ayumi Hoshigaki. – nic nie powiedziałam tylko patrzałam na blondyna, który zniknął za drzwiami. To przerąbane, nie wiem ile usłyszał z tego wszystkiego. A jeśli wszystko? No naprawdę nie będzie miło, gdy tylko Ktoś niepotrzebny się dowie. Mam oczywiście na myśli Itachiego, on nie musi o niczym wiedzieć. Znalazłam się blisko szklanych drzwi.
-Nie masz nic mówić Itachiemu, to co usłyszałeś. – usłyszałam dźwięczny głos Sasuke. – Ona musi w końcu dowiedzieć się prawdy jeśli ma zamiar zostać w tym domu.
-Czy ty oszalałeś? – zapytał blondyn. – przecież ona może być w nie małych tarapatach jak się dowie o przeszłości Itachiego i tej rodziny. Nikt tego nie popiera. Ci którzy poznali tajemnice są skazani na większe cierpienie. Jeśli tego się nie dowie będzie wiele lepiej.
-Ona jest jedną z Uchiha, więc po co wszystkie tajemnice? To nie potrzebne. Itachi niedługo przekroczy granice, a ona się wkurzy. Myśli, że może z kobietami pogrywać zmieniając je na…
-On je nie zmienia, dobrze o tym wiesz. Same chcą się zmieniać na lepsze, a wychodzi na gorsze. Nie znosi tego, ponieważ mają na jego punkcie obsesje.  – wypowiedział blondyn – I tak powiem Itachiemu, że ona chce się dowiedzieć więcej niż powinna. Powinien wiedzieć, w końcu on chce ją jedynie chronić.
-Chronić? – zapytał. – To kto chciał ją mieć dla siebie? To tak jakby była jego własnością.
-Zamknij się. Nigdy nie interesowałeś się kobietami, nawet gdy ci o niej mówił, ze pojmie ją za żonę. Tylko skinąłeś ręką, a gdy ją zobaczyłeś nagle cię olśniło, że to ta która niby obiecała ci małżeństwo.?! To była tylko dziecinna zabawa. Zostaw ją bo to żona twojego brata. Nie cudzołóż, bo będziesz smażył się w piekle!
Zaśmiał się cicho
-Nie robię tego, ale jak się dowie o wszystkim będzie bardziej załamana. Przecież Itachi ją wykorzystuje, a w dodatku… - usłyszałam uderzenie.
-Stul pysk. Nie wykorzystuje, tak jak powiedziałem chroni ją. Nie wiesz o pewnych rzeczach jakie ja wiem. Powiedział mi wszystko dokładnie, dlatego nie wtrącaj się w żadną sprawę i nie motaj Sakurą na prawo i lewo jak to robisz z każdą. Ona dowie się prawdy we właściwym czasie. – wszystko nagle umilkło. Serce waliło szybko jakby miało zaraz wyskoczyć. Byłam przerażona wszystkim co działo się między tą dwójką. Zeszłam z tarasu. Jakoś rozmyśliłam się pójściem do środka. Jeśli Itachi w tym momencie dowie się o tym co się działo to na pewno nie przepuści okazji by mi o tym powiedzieć.
Wpatrywałam się w błękitne niebo przykrywające czasami białymi chmurkami. Usiadłam na jednym ze schodków wpatrując nadal w niego. Gdybym mogła tak wolno płynąć byłabym całkiem inna. Nie wiem co może mnie spotkać w tym mieście, gdy go w ogóle nie znam. Lecz dlaczego Itachi miałby mnie chronić? Przed czym? Co wie Deidara czego nie wie Sasuke? Coś bardziej skomplikowanego? To wszystko jest całkiem inne jak powinno.
-Sakura. – zauważyłam Mikoto. Uśmiechnęłam się lekko.
-Przepraszam.
-Za co? Nic…
-Za dzisiejsze zachowanie. Chyba nie najlepiej się czuję. -  usiadła obok mnie obejmując ramieniem. Przytuliła mnie do siebie.
-Nie martw się tym. Każdy może mieć złe dni. Nie jestem zła, ale jutro ze mną pójdziesz na zakupy.
-Dobrze. Pójdę. -  spojrzeliśmy na siebie. Nie wiedziałam jak zareagować, ale jeśli zakupy ją zadowolą. Niech w takim razie tak będzie. Razem spędzimy popołudnie. Zacisnęłam dłonie. Muszę dowiedzieć się jeszcze co blondyn ukrywa przede mną. Wszędzie czai się jakaś tajemnica. Za rogu wyszedł Itachi z kobietą, która trzymała go za dłoń.
-Tylko nie ona. – powiedziała Mikoto. – Była najgorszą dziewczyną Itachiego, ale teraz ma ciebie. – spojrzałam na nią i na niego. Byli do siebie strasznie podobni oprócz tej zimności. On miał jej bardzo dużo, a  ona w ogóle. Z tym był raczej podobny do ojca. Usłyszałam komórkę.
Hinata? – zapytałam siebie.
Wstałam i odeszłam dalej by odebrać. To mnie naprawdę zdziwiło. Moja przyjaciółka dzwoni o tej porze.
-Tak? – zapytałam.
-No wiesz! Co to za przywitanie? No ale nic zgadnij gdzie jestem? – zapytała z radością.
-E…? W domu?
-Głupiutka. Nie! – podniosła glos. – W Kanadzie!
-Coooo?! – podniosłam głos – Co ty robisz w Kanadzie?!
-Widzisz w szkole mamy jakąś awarie i nie ma lekcji, wiec postanowiłam odwiedzić moją najlepsza przyjaciółkę. Tylko jest jeden problem. – słuchałam jej – Nie wiem gdzie mieszkasz i nie mam gdzie noclegować.
-Zaraz przyjadę po ciebie, wiec czekaj na lotnisku – rozłączyłam się. Obróciłam się, a  Itachi stał przy mnie. Wystraszyłam się. W oddali stała dziewczyna lekko podbuzowana. Nie wiedziałam o co chodzi. Byłam zbyt zajęta rozmową z przyjaciółką. – mam sprawę. – powiedziałam do niego.
-Jaką?
-Widzisz przyjechała moja przyjaciółka czy...
-Tak.
-Nie dokończyłam.
-Czy może tutaj się zatrzymać. Tak może jak najbardziej, w końcu to twoja przyjaciółka. Chcesz po nią jechać? – kiwnęłam głową – Deidara z wami pojedzie. Powinnaś się śpieszyć, bo ona za długo nie będzie czekać. – weszłam do domu i wyszłam z drugiej strony, gdzie czekał Deidara z szoferem i Itachim.  Razem wsiedliśmy do limuzyny, oprócz bruneta. W końcu będę mogła spotkać przyjaciółkę.