Nie mogłam uwierzyć, że całowaliśmy się w miejscu
publicznym. Publicznym, w którym jest pełno biznesmenów. Mogli nas zobaczyć,
ale nas to mało obchodziło. Itachi jest bardzo intrygujący i chcę wiedzieć o
nim więcej. Co w nim mnie tak ciągnie? Nie wiem. Nasza chemia namiętności to
coś więcej. Jeśli się nie powstrzymamy to my na pewno pójdziemy szybciej do
łóżka niż mogę to przypuszczać. Spoglądałam na niego od czasu do czasu.
Widziałam jak się niecierpliwi rozmową ze starcem. Wolałam się nie wtrącać w
sprawy biznesowe, które mogą mnie nie dotyczyć.
Kolejna godzina minęła. Zaczynały mnie już boleć
nogi. Nie mówcie mi, że jutro mam iść do
szkoły? Nie, ja nie dam rady. Będę zbyt wykończona by pójść i się sprzeczać z
Sasuke. A właściwie, gdzie on zniknął? Zauważyłam go z tą sama blondynką co
przy przyjeździe. Flirtował z nią jeszcze bardziej. To jest naprawdę dziwne.
Każda kobieta na niego leci, a on z tego jak najbardziej korzysta. Poczułam na
ramionach dłonie. Spojrzałam na właściciela. Dotknęłam jego dłoni.
-Hm.. Na co patrzysz, kochanie? – zapytał.
Popatrzałam na niego i na Sasuke, który nie przejmował się niczym. – Och na
niego. To naprawdę nie jest zbyt miłe na oka. Jakbyś wiedziała co kiedyś było.
Jego nie da się powstrzymać od flirtowania, to jest typ kobieciarza. Nie
poczuje chemii o której mówiłaś. Nie zna słowa miłość.
-Spostrzegłam się. – wypowiedziałam spoglądając na
bruneta. Nie wiedziałam co zdarzy się w nocy, ale na pewno nic ciekawego.
Trzymała go za ramiona. Nie wiedziała co z nim zrobić? Zauważyła mnie i
Itachiego..
Cholera
– pomyślałam – On jest pijany
-Itachi..
-Widzę. Chodźmy. – odeszłam wraz z mężem do wyjścia.
Stał tam razem z blondynką. Długo włosy uchwycił go za ramię i przytrzymywał.
Nie chcieliśmy mieć problemów. Wiedziałam czym mogło to się skończyć, ale nie
mogliśmy dopuścić by ktokolwiek nas namierzył. Blondynka chciała coś
powiedzieć, ale jedynie zdołałam się do niej uśmiechnąć. Pomogłam Itachiemu
nieść Sasuke do limuzyny. Wsadziliśmy go do
środka by spokojnie otrzeźwiał. Wsiadłam za nim
-Poczekam z nim.
-Sakura. – przytulił się do mnie. Widziałam spojrzenie Itachiego, które nie
było zadawalające. Nie wiem czemu, ale On nie chciał aby Sasuke się do mnie
przytulał. Był moim mężem, ale ten dupek jest teraz pijany. Wszystko jest
możliwe przez alkohol. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mi to robi? Itachi zamknął
drzwi.
-Debil – usłyszałam z jego ust.
-Chyba jedynym debilem jakiego znam jesteś ty. –
spojrzał na mnie odrywając się ode mnie. Nie wiem po co to zrobił, ale Itachi
nie jest głupi – Myślisz, że Itachi w to uwierzył? Ja nawet nie uwierzyłam.
Wiedziałam, ze dziewczyna chce coś powiedzieć, ale wiedziałam, że udajesz.
Marnie ci wychodzi. Nie potrafisz lepiej udawać? Naprawdę jesteś taki głupi?
-Oj daj spokój. Chociaż jesteśmy sami.
-Nie sądzę. – drzwi się otworzyły, a do środka
wszedł Itachi siadając obok mnie. Jakoś
nie wydawało mi się konieczne by odchodził. Po prostu chciał zadzwonić do ojca
z wiadomością o Sasuke. Czyli kończyliśmy „przyjemną” zabawę.
-Sasuke nie jestem takim debilem aby zostawiać
Sakure z tobą. Nie wiadomo co byś zrobił. Twoja potencja jest zbyt duża do
kobiet, a swojej żony nie oddam. – mierzyli się spojrzeniem. Razem z Itachim
przesiadłam się blisko kierowcy.. Czekaliśmy na rodziców, którzy niebawem mieli
nadejść. Czasami spoglądałam na Sasuke, który siedział zły jak osa. Przecież
dzisiaj dał mi do zrozumienia, że się znamy, ale mam go gdzieś z powodu jego
brata? Nie o to chodziło. Chciałabym aby moja obietnica była prawdziwa tylko,
że nie czuję nic do młodego Uchiha. Na dłoni poczułam dotyk męża. Spojrzałam na
niego z lekkim uśmiechem.
Do samochodu wsiedli rodzinę. Fugaku nie był
zadowolony, widziałam po jego minie.
-Sasuke my sobie porozmawiamy.
-Ale..
-Żadnego ale! – uniósł głos. – masz tyle lat a
zachowujesz się jak smarkacz. O co tym razem chodziło? – spojrzał na mnie.
Odwróciłam spojrzenie nie chcąc by zauważył jak się w nich wpatruje. Na drugim
ramieniu wyczułam silne, męskie ramię. Przygarnął mnie bliżej siebie. Czułam
się bezpieczna. Nie musiałam niczego się bać w ramionach męża. – Nie bądź
cudzołożny! - dostał w policzek od Fugaku. Wyczułam lekkie szarpnięcie. Zdałam
sobie sprawę, że ruszyliśmy do domu. Nie
interesowałam się sprawą Sasuke. Nie wiedziałam, że w taki sposób zostanie
potraktowany przez ojca. To ich najmłodszy syn, a zachowuje się jak gówniarz,
który nie dostał lizaka. – To żona twojego brata.
-Mam to gdzieś. – warknął. – Ona… Nie ważne. –
naburmuszył się zakładając ręce na klatce. Nie wiedziałam co z nim jest nie
tak. Może zapomniałam o obietnicy, a może po prostu to były dziecinne
obietnice. One nic nie znaczyły, lecz pamiętał ją do końca tych dni. W takim razie mógł też sam wyruszyć na moje
poszukiwania. Nie zrobił tego! Uganiał się za panienkami? To jakoś mi nie
przystoi do gustu. Nie chce mieć męża, który jest szalony tylko uporządkowany.
Wpatrywałam się przez dłuższy czas w jeden punkt. To naprawdę jest przytłaczające,
a w dodatku fakt, że jestem do niczego. Nie potrafię dotrzymać obietnic i z
tego wychodzi, że żoną też nie będę potrafiła być. Oszukuje się sama siebie nic
nie potrafię zrobić porządnie. Może uda mi się dziecko urodzić i wychować na
wspaniałe, z którego byłby zadowolony Itachi? Oby, tym też się martwię. Na
pewno ma wielkie wymagania dla żony. Nigdy go o to nie pytałam. Muszę się w końcu dowiedzieć parę rzeczy i
także wypytać Sasuke.
Dojechaliśmy na miejsce. Razem wysiedliśmy, a auto
odjechało w stronę miejsca garażowego. Westchnęłam przyglądając jak słońce
wolno wschodzi. Wszyscy weszli do domu, a Fugaku pociągnął Sasuke za koszulę.
-Nic mu nie będzie? – zapytałam Itachiego.
-O niego się nie martw. Dostanie tylko reprymendę od
ojca. To trochę poboli i przestanie. Nasz ojciec jest srogi, choć na to nie
wygląda. Też parę razy dostałem. – zauważyłam Mikoto jak idzie do góry z butami
w reku. Też by mi się przydało, ale zachowam godność. Tak powinna robić każda
kobieta. Usłyszałam tłuczące się szkło i krzyki. Spojrzałam na miejsce skąd się
wydobywały. – Powiedziałem nie martw się, On jak i ja jesteśmy przyzwyczajeni.
– odchodziliśmy na górę. Byłam już naprawdę zmęczona. Nie chcę już nigdy iść na
taki bankiet. One są strasznie nudne.. Biznesmeni naprawdę tak się bawią? Wolę
nią wcale nie zostawać, choć muszę stać przy mężu.
Wkroczyliśmy do sypialni.
Rozebrałam buty i odpięłam naszyjnik odkładając do
pudełka. Powinnam go o wszystko zapytać, ale najpierw dopytam się o wszystko
Sasuke, który może kłamie a może nawet nie. Sama nie wiem komu wierzyć. Po co
by miałby mnie okłamywać? Jaki byłby w tym sens? Zrobienie na złość.
-O czym myślisz?
-O niczym. – poczułam jak odpina sukienkę. Jego
ciało było blisko mojego. Jego zachowanie dzisiaj jest stanowczo inne. Co mu
się stało? Jakby był zazdrosny, że byłam blisko innego mężczyzny? Nie
zdradziłabym go. Powinien już to wiedzieć, ale jeśli prawdą jest, że to on
chciał mnie dla siebie mogłabym poczuć się jak własność. A jeśli zmusili do
wszystkiego rodziców? Moją matkę, ojca ich zachowanie było stanowczo odwrotne?.
Jeśli za wszystko zapłacili?
-Nie jestem ślepy. Martwisz się czymś. – stwierdził.
-Pójdę się przebrać. – wymigałam się znikając za
drzwiami łazienki. Ta.. To wszystko jest możliwe, przecież Uchiha to duża
korporacja na którą wszystko stać. Jeśli Itachi mnie chciał mógł kupić mnie od
rodziców za sporą sumkę. Oni patrzeli na pieniądze. Własną córkę sprzedali by
na bazarze – jakby taki istniał – za sporą ilość pieniędzy. Nie liczyli się z
uczuciami, które do nich żywiłam, a teraz jestem w „niewoli” Uchiha. Wszystko
podpisałam, ale czy postąpiłam słusznie?
Spojrzałam na odbicie w lustrze. Nie wyglądałam za
dobrze. Byłam blada – za blada. Wyglądam jak wampir, który łaknie krwi. W tym
momencie naprawdę nie czuję się dobrze. Itachi może naprawdę zrobił to dla
siebie? A może…
Kurwa
– przeklnęłam w myślach – Niech to
cholera wszystko trafi.
Sama nie wiedziałam co na ten temat myśleć. Myślałam
jedynie o tym jak uciec od odpowiedzi na dany temat. Będzie na pewno mnie nękał, abym odpowiedziała. Umyłam
się szybko, bo siedziałam już ponad piętnaście minut. Ubrałam na siebie bordową
piżamę z dwóch części, która była zakończona czarnymi falbankami. Odsłaniało
lekko brzuch. Koronka na piersiach miała kształt kwiatu róży. Wyszłam do
pokoju, gdzie brunet siedział czytając dokumenty. Wyjrzał za nich. Wyglądał
nawet komicznie. Usiadłam na przeciwnej stronie łóżka.
-No wiec? – zapytał. Nie spojrzałam na niego. – O co
chodzi? Od momentu rozmowy z Sasuke nie wyglądasz dobrze.
-Nic mi nie jest. – chciałam powiedzieć to pewnie,
ale nic z tego. Nie wyszło tak jak chciałam. Wyszło całkiem smutno, po jaka cholerę
w ogóle zaczęłam się martwić? To nie ma sensu, powinnam zapomnieć o rodzicach. Wykorzystali
wolną szanse i uciekli zostawiając firmę. Byłam pewna, że oni nie zrozumieją
mojego bólu, a czy mąż go może
zrozumieć? Nie sądzę. – Naprawdę. – powiedziałam by był przekonany. Wstał i
zniknął za drzwiami łazienki, wiedziałam, że to nie jest jeszcze koniec naszej
rozmowy. Wstałam podchodząc do okna wpatrując w lekko różowe niebo. Słońce
coraz szybciej wstawało, a ja kładłam się spać? Widocznie nie będę musiała iść
do szkoły dzisiejszego dnia.
Na ramionach wyczułam ciepłe, męskie ręce. Nie
spojrzałam się na ową osobę. To mógł być tylko Itachi, nikt inny. Ciekawe co
oni robią w tym świecie? Gdzie wyjechali, a może to tylko wakacje? Ale
pieniądze mieli przeznaczyć na firmę. To oszustwo.
-Nie jesteś zmęczona?
-Trochę, ale to nie ważne. – powiedziałam obojętnie.
Czułam się śpiąca, ale teraz chciałam pomyśleć jak wszystko rozegrać by Itachi
nie dowiedział się o rozmowie z Sasuke. On mi wierzy – czułam to – w każde słowo
jakie powiem. Dlaczego tak postępuje? Sama nie wiem. Marzę jedynie o tym by być
szczęśliwa, ale na pewno będą komplikacje na drodze.
-Powiesz mi czym tak się martwisz?
-Niczym się nie martwię. Myślę jedynie o rodzicach.
-Powinnaś pójść spać.
Czy
on właśnie wymyka się od rozmowy? – pomyślałam. Spojrzałam
na niego jak kładzie się spać. Coś mi tutaj nie gra. Dlaczego nie chce ze mną
porozmawiać? Choć też ma rację, nie jego sprawa. Nie będzie mnie pocieszał
skoro mnie opuścili w szybkim tempie nie mówiąc ani słowa. Usłyszałam ciche
chrapanie Itachiego. Usiadłam myśląc jedynie jak się wymigać od wszystkiego co
jest związane z rodzicami. Nawet nie zadzwonili! Położyłam się obok bruneta.
Nie wiem czy naprawdę wszystko będzie dobrze. Może
rodzina Uchiha coś ukrywa? Już nic nie rozumiem. Dlaczego tym razem wymigał się
od rozmowy? Chciał wiedzieć, to mógł chociaż coś powiedzieć.
-Skurwiel – usłyszałam na korytarzu – Nienawidzę
brata. – wypowiedział Sasuke na korytarzu. Jego głos brzmiał słabo, jakby
został pobity. Czy ta rodzina właśnie tak działa? Polega na biciu innych by
dojść do władzy? Naprawdę zastanawiające. Już sama nie rozumiem jak to może być
w tej rodzinie. Może mają pewne tajemnice, o których nikt nie ma pojęcia?
Wiedziałam, że to jest całkiem możliwe, w końcu nikt o Uchiha za dużo nie wie.
A jeśli mają przed światem gorszą tajemnice? Głupia jestem. Przy sobie wyczułam
ciało bruneta. Ciepłą rękę poczułam pod piżamą. Nie interesowałam się tym.
Wiedziałam, że śpi jak zabity. Powinnam zrobić to samo!
Zamknęłam powieki odpływając w krainę Morfeusza.
Obudziłam się parę godzin po południu. Itachiego nie
było blisko mnie. Musiał już dawno wstać. Otworzyłam leniwie powieki patrząc na
zegarek. Powinnam naprawdę wstawać, nawet nie wiem co działo się rankiem. Co
się stało z Sasuke? I jak się miewa Mikoto z Fugaku? Oni chyba są do tego
wszystkiego przyzwyczajeni? Mój organizm odmawia posłuszeństwa całkowicie! Nie
mogę o tym długo myśleć, bo pora wstawać. Uniosłam się ziewając cicho.
Wstałam z łóżka wchodząc do garderoby.
Uchwyciłam jedną z sukienek plus bieliznę. Nie
miałam ochoty wstawać, ale wiedziałam, że to nie będzie uniknione. W dodatku
Itachiego już nie było, a byłam zainteresowana dlaczego jeszcze nad ranem
wymigał się od rozmowy. Nie ważne. To już nie mój problem, niech robi co chce. Zrobiłam
szybko poranne czynności. Założyłam na siebie czerwoną sukienkę sięgającą do
połowy ud. Trzymała się na lekkich ramiączkach. Od piersi do pasa była
marszczona, a w dół prosta z małymi falbanami u dołu. Wyszłam z pomieszczenia idąc do drzwi. Wyszłam
z sypialni idąc na dół. Czułam jak głód chciałaby mi wyssać dziurę w żołądku.
Cóż, trzeba będzie coś zjeść.
Dziwnie
pusto i cicho – pomyślałam. Rozejrzałam się, ale
nikogo nie byłam w stanie zobaczyć. Dlaczego tutaj tak cicho? Czyżbym była sama
w takim wielkim domu? Na piętrze zauważyłam pokojówkę, która ścierała kurze.
Hm.. Chyba była starsza o parę lat, ale to nie ważne. Gdzie się wszyscy
podziali? Z jednego korytarza wyszedł Sasuke. Był poobijany na twarzy. Nie miał
na sobie koszulki jedynie krótkie spodenki. Spojrzał na mnie i prychnął w nie
miłym geście.
-Czy wszystko z tobą w porządku? – zapytałam.
Spojrzał na mnie i podszedł do sofy chwytając się za nią. Wpatrywałam się w
niego. Jedno oko miał podbite, które było podpuchnięte wraz z limem.. Co jemu
ojciec najlepszego zrobił? Nie wyglądał za dobrze. Gdzie niegdzie był pęknięty
krwiak, a na wargach rany.
-A jak myślisz? – zapytał mnie – Widzisz jak
wyglądam czy jesteś na tyle ślepa? – zapytał mnie zaciskując dłonie. Każdy
mięsień od razu zareagował. Nie mogłam oderwać od niego spojrzenia. Wyglądał
okropnie! Nie może w taki sposób pokazać się w szkole. – Dam ci radę. Jak
najszybciej uciekaj z tej rodziny, to nie miejsca dla ciebie. Nie dla takiej
słabej osóbki jak ty. Nasza rodzina jest inna niż myślisz, potem każdy pokaże
ci prawdziwą twarz. Jak myślisz dlaczego każdy nas omija szerokim łukiem? Boja
się konsenfenkcji jakie sprowadzamy. Twoi rodzice pewnie już tego zaznali.
Uciekając zrobili większa głupotę niż był warty ten ślub. – drgnęłam nie
wiedząc o co chodzi.
-O czym mówisz? – zapytałam go. Zaśmiał się
wpatrując we mnie. Dłoń lekko drgnęła, więc schowałam ją za siebie by nie
widział.
-Cóż potrzebowali pieniędzy na firmę, ale błędne
było zwrócenie się do Uchiha. Inni by mogli też pomóc, ale oni zwrócili się do
największej korporacji jaka istnieje na świcie. Gdziekolwiek uciekną możemy ich
znaleźć. – wypowiedział do mnie – Wiec nawet jak będą w podróży wszystkiego
dowiemy się w szybkim czasie. Nikt nam nie podskoczy.
-Wybacz, że to powiem. Skąd to wiesz? Przecież twój
mózg na tyle dobrze nie racjonuje by to pojąć. – zauważyłam jak zaciska pięść –
Nie złość się tak tylko słyszałam, że nie dorosłeś do przejęcia waszej
korporacji.
-Wcale nie! – warknął – To ja mam ją przejąć, nie
Itachi, ale oczywiście ojciec mu bezgranicznie ufa, więc woli mu oddać
wszystkie aukcje czy interesy firmowe. Może jest mądry w tych rzeczach, ale
mogę być o wiele lepszy. – trzasnął
dłońmi co było błędem. Jęknął z bólu.
-Właśnie widzę. – wypowiedziałam do niego, aż
zagroził swoim spojrzeniem.
-Nie bądź taką optymistką, co? Jesteś gorsza ode
mnie. Może uganiam się za kobietami, ale ty będziesz żyła w cieniu mojego
brata. On cię tak będzie właśnie kierował. Nie będzie chciał byś żyła jako inna osoba. Zmieni ciebie w całkiem inną
osobę byś za nim wszędzie podążała. Twoje życie będzie w końcu należeć do
niego. – zacisnęłam dłonie w pięść – No co? Taka prawda, z każdą z która był
miała przerąbane życie, a ty jesteś jego żoną. Nie zazdroszczę.
-Zamknij się. Co ty możesz wiedzieć? Jesteś
pieprzonym playboyem.
-Chociaż mam swoje życie. – odchodził, lecz
zatrzymał się przy krawędzi kanapy. Chciałam
go zatrzymać, ale uderzył mnie w policzek. Poczułam metaliczny smak w ustach.
Uderzył mnie bez żadnego powodu – Nie dotykaj mnie. Gdybyś się nie pojawiła,
wszystko było by w porządku. Tylko, że musiałaś wpieprzyć się w nasze życie.
Nienawidzę cię tak samo jak reszty! Nie powinno ciebie tutaj być, potrafisz
tylko psuć. Jak zawsze… - ostatnie dwa słowa wyszeptał. Wyciągnęłam do niego
rękę by go zatrzymać.
- Zostaw go – usłyszałam zimny głos męża. Nie
spojrzałam do tyłu... Nie chciałam by widział, że mam ranę po Sasuke. Mierzył
Itachiego spojrzeniem bez żadnych słów, tak jakby chciał go zabić. Zauważyłam,
że zaczyna go naprawdę nienawidzić. Czy wszystko co mi powiedział naprawdę
miało być prawdą? – Sakura idź do jadalni, masz przygotowane jedzenie. –
odeszłam słysząc cichy śmiech Sasuke. Przeszłam blisko długowłosego, który
spojrzał na mnie, a raczej na ranę? Będzie kiepsko, a innymi słowy mam
przerąbane! Zniknęłam za drzwiami jadalni modląc się, aby między nimi nic się
nie wydarzyło.
Od
Autorki:
Postarałam się i dałam szybciej rozdział ;)
Kolejny rozdział. I co o tym myślicie? Może być czy
raczej dennie wyszedł??
I właśnie tutaj jest do was konkretne pytanie, bo
mam dwie wersje tego opowiadania: czy
chcecie aby rodzina Uchiha miała jakąś większą tajemnicę czy po prostu żyli jak
zwykli i nudni biznesmeni?? To pytanie kieruje do was bo sama nie mogę się
zdecydować i wierzę, że dacie mi małą radę..
PS. Jak macie jeszcze jakieś pomysły śmiało piszcie,
na pewno wykorzystam ;)
Zapraszam tez na rozdziały na : shobu itasaku i jednopartowki by kimi
Zapraszam tez na rozdziały na : shobu itasaku i jednopartowki by kimi
Pozdrawiam czytających.
Kooocham! I nie kazałaś nam czekać do czerwca! Zaczyna się robić naprawdę ciekawie i coraz bardziej zagadkowo. Osobiście wolałabym aby rodzina Uchiha miała jakąś tajemnicę, ale to tylko moje zdanie. Nieważne co zdecydujesz, ja i tak uwielbiam to opowiadanie i i tak będę go czytać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że między Itachim i Sakurą zacznie się wszystko układać i że wszystko sobie wyjaśnią :)
No i czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział, pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu :*
:) nudni biznesmeni to i nudne opowiadanie (:
OdpowiedzUsuńNo chyba wygląda na to ze Sasuke miał w tym wszystkim racje, Itachi już zaczyna rządzić Sakurą. Niech Sasuke jej powie co sie wczesniej miedzy nim a Sakura działo, albo ona niech sobie przypomni tak mnie to ciekawi.
OdpowiedzUsuńW sumie nie zdziwiłabym sie gdyby to sie zmieniło na sasusaku. Mam nadzieje że bedziesz dodawała teraz tutaj notki tak szybko jak tą ostatnią :D
Pozdrawiam :)
Super! Ajj.... Dobrze by było jakk by Sasuke powiedział wszystko Sakurze, powoli sie gubie ale i tak to moje ulubione opowiadanie! *-* ~kaka
OdpowiedzUsuńFajnie by też było jak by na przkład Itachi to był ten zły, w sensie że spycjalnie wybrał Sakure bo obiecała coś Sasuke. Ehh... Ale różowa go zmieni czy coś i będzie ogarnięcie. ( hehe, ja i moje pomysły ;_;)
OdpowiedzUsuńNo w końcu współczuję Sasuke ;) naprawdę mi go szkoda, tylko się chłopak napił troszkę za dużo :) jestem za tajemnicami bo taki obrót akcji będzie mega ciekawy, chociaż już teraz ta akcja z rodzicami Sakury, ze stanem Sasuke i z tym całym ślubem jest dość intrygująca więc moglabys to dalej kontynuować ^^ pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPopieram! I prosze nie zmieniaj na SasuSaku chyba, że tylko na momencik. ( oczywiście to tylko sugestia ;p)
OdpowiedzUsuńJestem za tajemnicą, mam nadzieję że następny rozdział pojawi się szybko, pozdrawiam i życzę weny ^_^
OdpowiedzUsuńJestem za tajemnicą . xd
OdpowiedzUsuńMi żal Sakury bo za każdym razem jak Sasuke coś jej zrobi to ona obrywa ...
To nie fer xD
Oj Kimi starzejesz się :P piszesz coraz krótsze notki nie no żartuję rozumiem że masz mało czasu praca itp. Dziękuje ci że wogóle się starasz i nie porzuciłaś tych wspaniałych opowiadań. Co do wyboru wolę oczywiście aby Uchiha mieli wielką rodzinną tajemnicę. Ciekawa jestem co dalej. Pewnie Itaś pobije Saska albo z nim sobie poważnie pogada. Nie mogę doczekać się kiedy saki wypali do Itasia z tymi pytaniami i ciekawe czy się dowie co z jej rodzicami. Czekam na nową notkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem Sakura powinna "przycisnac" Itachiego zeby jej cos powiedzial. I bardzo bym chciala zobaczyc Itachiego pijanego XD takie moje male fantazje, ale jak najbardziej mozesz je wykorzystac do opka, pozdrawiam Lara ^^
OdpowiedzUsuńTAJEMNICA ! XD Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
Zapraszam :)
Witam,
OdpowiedzUsuńFukagu bardzo wściekł się na Sasuke, mam nadzieję, ze jednak nie ma tutaj żadnycj\h manipulacji...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńoch jak Fukagu wściekł się na Sasuke, mam nadzieję, ze jednak nie ma tutaj żadnych manipulacji...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Fukagu bardzo wściekł się na Sasuke, no i jednak mam nadzieję, że nie ma tutaj żadnych manipulacji...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza