Siedziałam
w altanie czytając książki na temat medycyny, jakoś nie miałam ochoty widzieć
Itachiego i tamtej baby. Nie obchodziła mnie tak samo jak On? Tak, w tym
momencie nie interesowałam się brunetem. Niby dlaczego? Nawet jej nie
odepchnął, gdy go całowała, choć wyrażał się w sposób, który jednocześnie
zaprzeczał innym kobietą. Nie chce mieć innych obok siebie oprócz mnie? Jakoś w
to nie mogę uwierzyć. Jestem gówniarą, która ma z nim się trzymać? Nie, tego w
ogóle nie powinno być.
Zerwałam
jedną różę wpatrując się w główkę, która
była barwy mocniej czerwieni. Niby czerwień oznacza miłość, co odwraca się
także w pożądanie. Ona miała na sobie czerwoną sukienkę, wiec mógł zrobić
wszystko. Jego oczy były zimne tak samo glos, ale jak dla mnie to tylko zwykłe
pozory. Może nie jestem pociągająca jak tamta baba, ale zachowam twarz. Nie
muszę być o wszystko zazdrosna, nie kocham go wiec zazdrość nie wchodzi w grę.
Najpierw chcę się dowiedzieć prawdy.
-Tu
się schowałaś. – usłyszałam damski głos. Uniosłam głowę patrząc na kobietę i
wróciłam do swojej monotonii. Nie miałam ochoty patrzeć na nią i w dodatku
rozmawiać. Wyglądała jak lalka o która trzeba dbać. – Dlaczego siedzisz w tej
lengarnii pająków? – nie odpowiedziałam. – Słuchasz mnie? – spojrzałam na nią.
-Mogłabyś
się zamknąć? Było milo jak ciebie nie było zbyt blisko. Wracaj do Itachiego
przeciez był to twój chłopak, prawda? – zapytałam patrząc nadal na róże. – Jak
tak bardzo go chcesz to wracaj do niego, bo ucieknie. – westchnęła.
-Właściwie
uciekł już dawno przez ten pieprzony ślub. – spojrzałam na nią. Jakoś nie
miałam ochoty do rozmowy. – ale i tak ci go nie oddam. – weszła do środka
stojąc przede mną. – Rozumiesz? Nie oddam ci go choć by miało to potrwać latami
zanim ci go odbiorę.
-Inne
też?
-Słucham?
– zapytała mnie
-Czy
inne też będą miały takie nastawienie do mnie? Będą chciały mieć na własność Itachiego?
– zapytałam nie spoglądając na długowłosą brunetkę. Moim zmartwieniem nie były
jego byłe kobiety tylko tu i teraz, a także przeszłość Itachiego, która mogła
zadecydować o naszym związku.
-Pewnie.
Zawsze ze sobą rywalizowaliśmy. A teraz weszła nam w drogę gówniara, która nie
ma pojęcia o charakterze, uczuciach i zachowaniu Itachiego. Nic o nim nie
wiesz. Wasz ślub był zmuszeniem rodziców. – spojrzałam na nią.
-Tak,
masz rację. Nie była to nasza decyzja. Ja o sobie nie zdecydowałam, zdecydował
za mnie ktos obcy jak mam żyć i sądzę, ze to się nie zmieni. Mam wrażenie, że
też się zmieniłaś przez jakaś osobę. Mam rację? Zmieniłaś się dzięki Itachiemu?
Powiedz prawdę. Co takiego w nim lubisz, że po zerwaniu chcesz mieć go dla
siebie? Władzę? Stanowczość? Czy ten zimny charakter, który ma wiele tajemnic
przed światem? – wstałam podchodząc do niej. Odsunęła się o krok.
-Nie
zmieniłam się dzięki niemu. Tego chciałam. Chciałam stać się piękną…
-Lalką?
– dokończyłam za nią. Zacisnęła dłonie w pięść. Nie wiedziałam czy mnie uderzy
czy też nie. Byliśmy sami w altanie, nie sądziłam, że ktokolwiek może mnie podsłuchiwać.
Byłam tego pewna, że nikogo nie ma skoro rozmawialiśmy w taki gładki sposób. –
Spójrz na siebie. Nie wyglądasz jak kobieta na którą chciałby spojrzeć. Stałaś
się plastikowa lalą tapetą na twarzy. Wyglądasz jak, za przeproszeniem, dziwka.
– poczułam ból na policzku silniejszy niż wcześniej. Pierścionkiem zraniła
policzek.
-Suka.
-Nie
myśl, ze możesz tak łatwo pogrywać ze mną. Nie wpłyniesz na mnie psychicznie,
bo przeszłam dosyć złych chwil, a gdybyś odebrała mi męża nie wiem czy to by
była taka tragedia. – zdziwiła się – Nie patrz tak na mnie. Nie kocham go.
Przecież sama mówiłaś, że to jest zmuszony ślub więc nie kochamy się. – zaśmiała
się cicho.
-Tu
masz rację. Ty i on nie macie przyszłości. On jest milionerem, który zarabia
wiele pieniędzy, więc nie ma czasu na miłość. Może ty się w nim zakochasz, ale
on w tobie? – zapytała śmiejąc się – Wątpię. Nie jesteś w jego typie, lubi
seksowne. A u ciebie tego nie ma, brak walorów osobowych!
Wzruszyłam
ramionami. Myślałam jedynie jak to rozegrać, ona może mi udzielić paru
informacji.
-Jesteś
jego ostatnią dziewczyną? – zapytałam od niechcenia.
-Tak.
Ostatnią, bo zerwał ze mną przed dwoma miesiącami. Nie powiedział powodu, ale
domyśliłam się, że chodzi o kolejną dziewczynę. Nie wiem dlaczego żądnej z nas
nie wybrał przecież znamy jego lepiej od ciebie. Zawsze był tajemniczy. Nigdy
nie zdradzał prawdziwych uczuć. Dla takiej gówniary stracił całe życie? To bez
sensu. Dlaczego nie jednej z nas? Jesteśmy lepsze od ciebie.
-Skąd
mam to wiedzieć?- zapytałam – Pytaj się go.
-Pytałam.
– powiedział – Mówił, sprawa biznesowa. – drgnęłam. Biznesowa? No tak przecież
o to w tym wszystkim chodziło. Biznes dla tej rodziny jest najważniejszy niż
rodzina, która powinna się wspierać. – Tylko dziwię się, że mówił to z takim
zadowoleniem i spokojem. To nie podobne do niego. Musiał mieć jakiś plan zwiany
z tobą. To jest nawet całkiem interesujące. Musze dowiedzieć się więcej co jest
z tobą związane. Może ten plan ciągnął od paru lat. Czy twoja rodzina miała
firmę?
-Tak.
Wcześniej nazywałam się Haruno.
-Wiec
o to chodziło! – powiedziała głośniej. – Ty jesteś dziedziczką tej rodzinnej
firmy. No nieźle… Teraz wszystko rozumiem dlaczego Itachi jest taki zadowolony
z swojego „towaru”. Ma przecież za żonę dziedziczkę Haruno, która mogła wspiąć
się w górę. Jeszcze wyżej niż Uchiha, może dlatego chcieli ich zlikwidować i
rządzić całą firmą. – patrzałam na nią otępiała. – Słyszałam, ze z początku się
nie zgodziliście na pojednanie, ale coś się stało w firmie i wyszło na ślub.
Wiec o co chodziło? – nie wiedziałam o co tak naprawdę chodziło.
-Nie
twój interes.
-No
nie bądź taka, powiedz mi. – nalegała. Wzięłam książki odchodząc. Uchwyciła
mnie za ramię.
-Nie
powiem. – odeszłam. Można powiedzieć, ze trochę się dowiedziałam. Zauważyłam
długie blond włosy. Spojrzałam za altany.
Szlag –
pomyślałam. – Deidara.
Teraz
to będę miała przerąbane, gdy powie wszystko Itachiemu. Nie, no świetnie! Oby
tylko Itachi nie powiedział nic na ten temat. Naprawdę mogę nie przeżyć
dzisiejszej nocy jeśli powie mężusiowi o rozmowie z brunetką. Znalazła się przy
mnie.
-Nie
przedstawiłam się jeszcze. Jestem Ayumi Hoshigaki. – nic nie powiedziałam tylko
patrzałam na blondyna, który zniknął za drzwiami. To przerąbane, nie wiem ile
usłyszał z tego wszystkiego. A jeśli wszystko? No naprawdę nie będzie miło, gdy
tylko Ktoś niepotrzebny się dowie. Mam oczywiście na myśli Itachiego, on nie
musi o niczym wiedzieć. Znalazłam się blisko szklanych drzwi.
-Nie
masz nic mówić Itachiemu, to co usłyszałeś. – usłyszałam dźwięczny głos Sasuke.
– Ona musi w końcu dowiedzieć się prawdy jeśli ma zamiar zostać w tym domu.
-Czy
ty oszalałeś? – zapytał blondyn. – przecież ona może być w nie małych
tarapatach jak się dowie o przeszłości Itachiego i tej rodziny. Nikt tego nie
popiera. Ci którzy poznali tajemnice są skazani na większe cierpienie. Jeśli
tego się nie dowie będzie wiele lepiej.
-Ona
jest jedną z Uchiha, więc po co wszystkie tajemnice? To nie potrzebne. Itachi
niedługo przekroczy granice, a ona się wkurzy. Myśli, że może z kobietami
pogrywać zmieniając je na…
-On
je nie zmienia, dobrze o tym wiesz. Same chcą się zmieniać na lepsze, a
wychodzi na gorsze. Nie znosi tego, ponieważ mają na jego punkcie obsesje. – wypowiedział blondyn – I tak powiem
Itachiemu, że ona chce się dowiedzieć więcej niż powinna. Powinien wiedzieć, w
końcu on chce ją jedynie chronić.
-Chronić?
– zapytał. – To kto chciał ją mieć dla siebie? To tak jakby była jego
własnością.
-Zamknij
się. Nigdy nie interesowałeś się kobietami, nawet gdy ci o niej mówił, ze
pojmie ją za żonę. Tylko skinąłeś ręką, a gdy ją zobaczyłeś nagle cię olśniło,
że to ta która niby obiecała ci małżeństwo.?! To była tylko dziecinna zabawa.
Zostaw ją bo to żona twojego brata. Nie cudzołóż, bo będziesz smażył się w
piekle!
Zaśmiał
się cicho
-Nie
robię tego, ale jak się dowie o wszystkim będzie bardziej załamana. Przecież Itachi
ją wykorzystuje, a w dodatku… - usłyszałam uderzenie.
-Stul
pysk. Nie wykorzystuje, tak jak powiedziałem chroni ją. Nie wiesz o pewnych
rzeczach jakie ja wiem. Powiedział mi wszystko dokładnie, dlatego nie wtrącaj
się w żadną sprawę i nie motaj Sakurą na prawo i lewo jak to robisz z każdą.
Ona dowie się prawdy we właściwym czasie. – wszystko nagle umilkło. Serce
waliło szybko jakby miało zaraz wyskoczyć. Byłam przerażona wszystkim co działo
się między tą dwójką. Zeszłam z tarasu. Jakoś rozmyśliłam się pójściem do
środka. Jeśli Itachi w tym momencie dowie się o tym co się działo to na pewno
nie przepuści okazji by mi o tym powiedzieć.
Wpatrywałam
się w błękitne niebo przykrywające czasami białymi chmurkami. Usiadłam na
jednym ze schodków wpatrując nadal w niego. Gdybym mogła tak wolno płynąć
byłabym całkiem inna. Nie wiem co może mnie spotkać w tym mieście, gdy go w
ogóle nie znam. Lecz dlaczego Itachi miałby mnie chronić? Przed czym? Co wie
Deidara czego nie wie Sasuke? Coś bardziej skomplikowanego? To wszystko jest
całkiem inne jak powinno.
-Sakura.
– zauważyłam Mikoto. Uśmiechnęłam się lekko.
-Przepraszam.
-Za
co? Nic…
-Za
dzisiejsze zachowanie. Chyba nie najlepiej się czuję. - usiadła obok mnie obejmując ramieniem.
Przytuliła mnie do siebie.
-Nie
martw się tym. Każdy może mieć złe dni. Nie jestem zła, ale jutro ze mną
pójdziesz na zakupy.
-Dobrze.
Pójdę. - spojrzeliśmy na siebie. Nie
wiedziałam jak zareagować, ale jeśli zakupy ją zadowolą. Niech w takim razie
tak będzie. Razem spędzimy popołudnie. Zacisnęłam dłonie. Muszę dowiedzieć się
jeszcze co blondyn ukrywa przede mną. Wszędzie czai się jakaś tajemnica. Za
rogu wyszedł Itachi z kobietą, która trzymała go za dłoń.
-Tylko
nie ona. – powiedziała Mikoto. – Była najgorszą dziewczyną Itachiego, ale teraz
ma ciebie. – spojrzałam na nią i na niego. Byli do siebie strasznie podobni
oprócz tej zimności. On miał jej bardzo dużo, a
ona w ogóle. Z tym był raczej podobny do ojca. Usłyszałam komórkę.
Hinata?
– zapytałam siebie.
Wstałam
i odeszłam dalej by odebrać. To mnie naprawdę zdziwiło. Moja przyjaciółka
dzwoni o tej porze.
-Tak?
– zapytałam.
-No
wiesz! Co to za przywitanie? No ale nic zgadnij gdzie jestem? – zapytała z
radością.
-E…?
W domu?
-Głupiutka.
Nie! – podniosła glos. – W Kanadzie!
-Coooo?!
– podniosłam głos – Co ty robisz w Kanadzie?!
-Widzisz
w szkole mamy jakąś awarie i nie ma lekcji, wiec postanowiłam odwiedzić moją
najlepsza przyjaciółkę. Tylko jest jeden problem. – słuchałam jej – Nie wiem
gdzie mieszkasz i nie mam gdzie noclegować.
-Zaraz
przyjadę po ciebie, wiec czekaj na lotnisku – rozłączyłam się. Obróciłam się,
a Itachi stał przy mnie. Wystraszyłam
się. W oddali stała dziewczyna lekko podbuzowana. Nie wiedziałam o co chodzi.
Byłam zbyt zajęta rozmową z przyjaciółką. – mam sprawę. – powiedziałam do
niego.
-Jaką?
-Widzisz
przyjechała moja przyjaciółka czy...
-Tak.
-Nie
dokończyłam.
-Czy
może tutaj się zatrzymać. Tak może jak najbardziej, w końcu to twoja
przyjaciółka. Chcesz po nią jechać? – kiwnęłam głową – Deidara z wami pojedzie.
Powinnaś się śpieszyć, bo ona za długo nie będzie czekać. – weszłam do domu i
wyszłam z drugiej strony, gdzie czekał Deidara z szoferem i Itachim. Razem wsiedliśmy do limuzyny, oprócz bruneta. W
końcu będę mogła spotkać przyjaciółkę.