Siedziałam w limuzynie, która wiozła Nas do celu. Nie
odzywałam się ani słowem. Itachi z ojcem rozmawiał na temat firmy, którą
rozbudują dzięki siedzibie w Kanadzie, a firma będzie znajdować się w Japonii -
Tokio. Wolałam w to się nie wtrącać, nie mam jeszcze takiego doświadczenia jak
Oni. Jestem młoda i niedokształcona w dziedzinie biznesu. Sasuke wpatrywał się
we mnie wściekły. Czy ktoś mi powie co
zrobiłam temu chłystkowi? Zachowuje się jak palant bez jaj. To nie mężczyzna,
tylko pajac! Nie wiedziałam o co chodzi. Tak jakby był z jakiegoś powodu
wkurzony, bądź zazdrosny? Może dlatego, że odebrałam mu brata? Sama już nie
wiem jak mam tłumaczyć zachowanie młodego. To nie była moja wina, że wyszłam za
Itachiego, rodzice tak postanowili, lecz muszę dowiedzieć się więcej. Czy Jemu
pasuje taki związek?.
Moi oczywiście uciekli do nieznanego
kraju z pieniędzmi. Nie powinnam na ten ślub się zgadzać. No nic... Co się
stało to się nie odstanie. Teraz mam całkiem inne życie.. Itachi jest
wspaniałym mężczyzną, ale nie chcę by się do wszystkiego zmuszał. Nie chcę by
rodzice zmuszali Go do pokochania i seksu by spłodzić potomka rodziny Uchiha.
To nie będzie szczęśliwe małżeństwo. Jeszcze we dwoje wycierpimy, a naprawdę
chciałabym pokochać mężczyznę z którym spędzę życie. Chcę by nim był Itachi,
który zadba o dobrobyt rodziny.
Nie chciałam jechać na ten bankiet.
Wiedziałam jakie mogę pojawiać się komentarze na mój temat – za młoda, za
chuda, niedokształcona, a na koniec brzydka. Jestem zbyt młoda by być żoną
szanowanego biznesmena. Nigdy nie powinnam stać u Jego boku. Nie zaprzeczę, że
nie będą mieli racji. Na pewno padną z ich strony zdania, które będę prawdziwe.
Muszę się po woli do takich spotkań przyzwyczajać.
Dłoń męża wyczułam na swojej.
Splątał z moją. Nic nie mówiłam. Denerwowałam się. To będzie mój pierwszy
bankiet razem z Itachim. Nie wiem dlaczego się w to mieszam? Nie powinno mnie
tu być. Jestem przecież jego żona i powinnam wiedzieć gdzie moje miejsce. Tak,
wiem jest przy mężu, ale… Boję się tych spojrzeń innych szanowanych
biznesmenów. Co oni powiedzą na mój temat? Ich zdanie na pewno jest ważniejsze
dla Itachiego niż moje.
Dojechaliśmy.
Nie chciałam wysiadać. Bałam się zrobić kolejny krok, w szczególności, że będę
z rodziną Uchiha. Przecież… A niech to wszystko szlag trafi?! Tak nie powinno
być. Dłonie mi się trzęsły, nie.. Wszystko mi się trzęsło, a w szczególności
nogi. Próbowałam się uspokoić, ale to nic nie dawało. Żadna myśl, że będzie
dobrze. Właśnie! Będzie pierwszy i
najgorszy bankiet mojego życia. Sasuke uśmiechnął się widząc moje
niezadowolenie, bądź zdenerwowanie. Czułam jedno i drugie.
Szliśmy,
lecz zatrzymałam męża. Spojrzał na mnie nie wiedząc o co chodzi.
-Stało
się coś Itachi? – zapytał Fugaku.
-Zaraz
do Was dojdziemy. – odeszli wraz z Sasuke – Co jest, Sakura? – zapytał. Nie
wiedziałam jak mam wszystko zacząć, tak nie powinno być. Jestem po prostu młodą
kobietą, która pragnie mieć spokojne życie u boku mężczyzny swojego życia.
-Ja
tam nie pasuje, może.. – dotknął policzka delikatnie z lekkim uśmiechem.
Chciałam coś powiedzieć, ale jego usta znalazły się na moich delikatnie
muskając. Oderwał się lekko.
-Wręcz
przeciwnie. Wiem, że to pierwszy raz kiedy idziesz na bankiet, ale będę z tobą.
Nie ma co się przejmować – uchwycił drugą dłoń – Nie martw się niczym co będą
mówić, to jest pierwsze wrażenie jakie mają patrząc na nową osobę. Będą musieli
cię poznać bardziej. Tak samo jak ja chcę cię poznawać, więc chodźmy. – Dłonie
mi drżały. Odeszłam z nim nie będąc przekonana o swoim wyborze. Mogłam spokojnie
powiedzieć, że bałam się „pierwszego
wrażenia”. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie panował gwar,. Parę osób na mnie
popatrzało. Byłam pewna, że już szepczą na mój temat. Itachi witał się z
starszymi mężczyznami, którzy spoglądali bardziej na mnie.
-A
kim jest ta przeurocza kobieta? – zapytał jeden ze starszych mężczyzn. Pierwszy
osobnik, który o mnie pyta. Patrzałam na niego.
-To
moja żona, Sakura. – powiedział do mężczyzny.
-Ach
słyszałem o tym. Zostałeś zmuszony do małżeństwa, ale dlaczego z taką młodą?
Ona ma zaledwie siedemnaście lat. Czy aby na pewno taki układ ci pasuje? Na
twoim miejscu wziął bym starszą, ale bogatszą. – wypowiedział wyciągając
papierosa. Nie wiedziałam czy mam milczeć, czy coś powiedzieć. Chciałam w końcu
zabrać głos, ale uprzedził mnie brunet.
-Sakura
jest dobrą kobietą jak i żoną. Nie obchodzi mnie jaki ma wiek. A pieniądze?
Proszę wybaczyć, ale w moim życiu one aż takiej roli nie grają. Moim marzeniem
było mieć żonę jak Sakura. I mam ją.
Proszę o wybaczenie. – odeszliśmy razem. Od kelnera wziął dwa szampany
wręczając mi. Nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam. Byłam szczęśliwa, że
stanął w mojej obronie, ale dlaczego to zrobił? Nie musiał. Przecież tamten mężczyzna miał
rację, prawda? Byliśmy sami na tarasie wpatrując się w księżyc, który oświetlał
nasze sylwetki. Powoli popiłam szampana. – Nie przejmuj się tym. Oni zawsze
będą chcieli mieć starsze i bogatsze. Często tak mają, ale nie masz się tym
przejmować, bo jesteś moją żoną. – uchwycił dłoń odstawiając kieliszek z szampanem
– Pamiętaj, że teraz jesteś Uchiha. Będziesz silną i piękną kobietą. Wiem o
tym. – ucałował moje czoło odchodząc. Spojrzałam na niego. Już sama nie
wiedziałam co jest dobre. Dzisiejszy dzień jest taki ciepły, że można by się
wykąpać w Oceanie.
-Hee..?
Piękna niewiasta. – usłyszałam głos Sasuke. Spojrzałam do tyłu widząc jak
podchodzi. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale widać będę musiała zamienić z nim
parę zdań. Jego osoba często będzie działać na nerwy. Jego oddech poczułam na szyi. Stał za mną. Czułam
ciepło ciała bruneta, uchwycił mnie za biodro przyciągając do siebie. Stykałam
się z ciałem Sasuke.
-Puszczaj
mnie. – oderwałam się od niego. – Czy cie pogrzało? Jestem żoną twojego brata,
więc radzę ci mnie zostawić. Nie będę odpowiadała za ciebie jak dostaniesz. –
chciałam odejść, ale uchwycił mnie za rękę przyciągając do siebie.
-Nie
możesz z nim być.
-Dlaczego?
-Bo
powinnaś być ze mną. Czy ty mnie nie poznajesz? – zapytał mnie. Nie wiedziałam
o co chodzi. Był bratem Itachiego, jest moim szwagrem. Niby dlaczego miałabym
go poznać? Z wcześniejszych lat? – Ty naprawdę nic nie pamiętasz, a złożyliśmy
sobie obietnice w latach młodości.
-Chyba
się pomyliłeś.
-Wcale
nie. Ty jesteś Haruno Sakura, twoi rodzice mieli firmę, ale cóż zbankrutowali.
A mój brat mówił mi o jakiejś dziewczynie, ale do cholery dlaczego wybrał władnie
ciebie?
-O
czym ty mówisz? Twój brat mnie nie wybrał. To było zorganizowane przez naszych
rodziców. Nasz ślub był zorganizowany przez naszych rodziców.
-Więc
możesz się rozwieźć w każdej chwili, prawda? Nie wiem w czym masz teraz
problem? Przecież obiecałaś, że jak skończysz szesnaście lat będziesz mnie
szukać. Kłamałaś? Chciałaś za mnie wyjść, a teraz widzę, że jesteś z moim
bratem. To wkurzające!! - warknął na mnie. – Obietnice widocznie są nic nie
warte. Jak ciebie zobaczyłem, nawet nie wiesz jak się we mnie gotowało. Mój
brat doskonale wiedział, że na tobie mi zależy, ale zrobił to o czym bym nie
pomyślał. I nie masz racji to nie był szantaż naszych rodziców. Tego chciał sam
Itachi. – drgnęłam słysząc jego słowa. Uwolniłam się z objęć Sasuke. Patrzałam
na niego nie wierząc w słowa bruneta. Przecież to było nie możliwe by Itachi
chciał się ze mną ożenić.
-To
głupota. On nigdy by tego nie zrobił. Nie jest lekkomyślny w podjęciu
małżeństw.
-Chyba
się myślisz. Mu nie chodziło o waszą firmę czy coś takiego, tylko o ciebie.
Jest w tobie zakochany po uszy, możesz tego nie widzieć, ale wiem to. Dziwne,
że ciebie broni. Nie powinien skoro był to ślub biznesowy. To chyba normalne, że
nie powinien się tobą opiekować. Ślub, seks i zabawa. To w tym by się liczyło.
A On? Tego nie przestrzega. Przyjmij to do świadomości, że Itachi zmusił cie do
ślubu a nie rodzice.
-Nie
wierzę w to. Niby dlaczego miałby zmuszać mnie do ślubu? To nie ma sensu.
Wygadujesz bzdury.
-Na
pewno ci to kiedyś powie. W końcu to twój mąż. Nie możecie mieć przed sobą
tajemnic, a jeśli macie to i tak twój związek się z nim rozpadnie. Nie sądzę,
abyś była w stanie z nim wytrzymać długi okres czasu skoro ma przed tobą
tajemnice. – zaśmiał się trzymając za brzuch. Nikogo tutaj nie było tylko my.
Wypiłam do końca szampana nie zważając na jego słowa. Jeśli to prawda, to
dlaczego Itachi to zrobił? Może kłamie? Nie, nie sądzę. Tylko co było w takim
razie powodem ślubu? Zmuszenie mnie do ślubu by mnie mieć na własność. To
głupota. Dlaczego ludzie nie wiedzą co robić w słusznych sprawach? On zmusił
mnie i ma mnie za żonę, lecz to nie wszystko. Razem musimy nasz związek
pielęgnować, nie tylko z mojej strony, ale też z jego. To nie ode mnie zależy!.
– Masz wyrzuty?
-Nie.
– wypowiedziałam stanowczo spoglądając na niego. – Raczej myślę nad tym jak go
o to zapytać i jak w takim razie zacząć pielęgnować nasz związek. Jeśli tak
zrobił będę chciała wytłumaczenia. Nie będę zła, tak myślę. Tylko chcę wyjaśnień
z jego strony.
-Głupia
jesteś. Nie powie ci prawdy. Nigdy. Chce to na jakiś czas trzymać dla siebie
byś od niego odeszła.
-Nawet
jeśli chciał bym była jego to go nie opuszczę. Miał w tym jakiś cel i na pewno
do niego zmierza. A tak w ogóle dlaczego miałabym się z nim rozwieść? Zaczynam
go bardziej lubić, może w końcu to się przemieni w prawdziwą miłość. – znów się
zaśmiał. – Co w tym takiego śmiesznego?
-Nie,
no nic, ale ty naprawdę myślisz, że się w nim zakochasz? To głupota. Nigdy tego
nie zrobisz. Może i mieliście noc poślubną, ale czy ty w ogóle poczułaś chemię?
No pytam się!
Tak, i to ogromną – pomyślałam.
Patrzałam przez cały czas na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Nasza chemia
jest w innym rodzaju namiętności, pobudza całkiem inne zmysły erotyczne, ale co
może wiedzieć o tym młody żigolo? Gówno! Nie wie co to znaczy prawdziwa chemia
między kobietą a mężczyzną. Prawdziwa namiętność, która rozbudza zmysły
kochanków.
-A
co z tobą? Wiesz co to prawdziwa chemia?
-Oczywiście.
-Nie,
jakoś w to wątpię, że wiesz. W końcu jak zauważyłam kochałeś się z blondynką.
Słyszałam też, że twoje kochanki były tylko na jeden raz. Ty nie wiesz co to
znaczy romantyczność czy prawdziwa namiętność względem kobiety i mężczyzny.
Dopóki naprawdę tego nie poczujesz nie muszę ci mówić czy czuję jakąkolwiek
chemię do Itachiego. – weszłam do Sali, gdzie przy wejściu stał Itachi.
Spojrzałam na niego. Miał przymknięte powieki, tak jakby wsłuchiwał się w naszą
rozmowę. Nie mogłam nic powiedzieć, nie wiedziałam od jakiego momentu słuchał.
-Od
kiedy słuchałeś?
-Od
momentu chemii.
-Ach..
to dobrze. – odwróciłam spojrzenie, gdy na mnie popatrzał. Koło nas przeszedł
brat męża spoglądając wściekle na niego. Uchwycił dłoń delikatnie i kieliszek z
szampanem stawiając na stole.
-Było
coś jeszcze?
-Tak,
ale to innym razem wyjaśnię. To nie ważne. – spojrzał na mnie groźnie. – Zaufaj
mi to nie jest takie ważne. Czekałeś na mnie? Dlaczego w takim razie nie
wyszedłeś i nie przerwałeś rozmowy?
-Chciałem
usłyszeć twoją odpowiedź. – wypowiedział. – ale nie dałaś jej Sasuke –
pociągnął mnie w stronę schodów. Niedługo potem znaleźliśmy się na balkonie pod
osłoną gwiazd i Pana Nocy. – Chce ją usłyszeć. – wyszeptał do mnie. Nasze palce
splątały się ze sobą. Nie mogłam uwierzyć, że on się zachowuje w taki sposób,
choć go dobrze nie znałam. Nachylił się nade mną. Czułam oddech bruneta na
szyi, dekolcie i ramionach. – twoją odpowiedź do Sasuke.
-Słyszałeś.
-Nie
tą, jaka by była inna odpowiedź do Sasuke. Czujesz do mnie chemię? – spojrzałam
w czy bruneta. Miał cholernie przyciągające. Zniżyłam się do jego ust
przybliżając swoje ciało do Jego. Dotknęłam jego policzka całując miękkie
wargi. Oderwałam się od niego.
-Gdybym
jej nie czuła nie pozwoliłabym się dotykać i całować. Nie mówię, że jestem zakochana,
ale chcę się zakochać w Tobie. Jesteś moim mężem i pragnę byś dał mi to czego
najbardziej pragnę, miłości. Niczego więcej nie potrzebuję. – uchwycił policzki
i uniósł bym na niego popatrzała.
-Będę
próbował dać ci tyle miłości ile zdołam. Każdego ranka, popołudnia, nocy. Każde
będą naszą chwilą ukojenia, jeśli chodzi o seks to może poczekać. Poczekam tyle
ile będzie trzeba. Nawet jak wyjedziemy będę z tobą spędzał wiele czasu. Zawsze
masz mi mówić, gdy coś się będzie działo. Pomogę ci w każdej kwestii. –
Przytulił mnie do siebie. Serce bruneta obijało się o żebra. Słyszałam jak
przyśpiesza. Nie jest względem mnie neutralny jak powinno być. – Choć czasami
mogę mieć przepływ emocjonalny.
-Każdy
ma, ja też. Tak jak swoje humory. – uniósł za podbródek bym na niego spojrzała.
Nasze usta ponownie się złączyły. Zarzuciłam na szyję ręce przyciągając go
bliżej. Językami pieściliśmy siebie nawzajem. Myślałam, że zaraz zwariuję.
Zostałam przypięta do ściany. Oderwał się ode mnie.
-Wybacz.
– pocałowałam go by nie przerywał. Byliśmy na bankiecie, ale miałam to gdzieś.
Teraz liczyło się to, że jesteśmy sami na małym balkonie. Nie ważne czy
ktokolwiek nam przeszkodzi. Liczył się
mąż i ja w tej namiętnej chwili. Usta
miał takie miękkie, że chciałam by mnie całował tak zachłannie jak robi to
teraz. Oderwał się ode mnie oddychając ciężej. – Wiesz, że nie powinniśmy tego
robić w miejscu publicznym
-Mam
to gdzieś.
-Ja
też – uśmiechnął się. Nasze usta kolejny raz się złączyły. Dłońmi dotknął
pośladków. Pierwszy raz widziałam i czułam drapieżnego Itachiego. To jaki musi
być w łóżku? Za niedługi czas dowiem się jaki tak naprawdę jest. Drapieżny i
dominujący? Tak, z pewnością. Oderwał się. – Chyba wystarczy. Niedługo powinien
skończyć się bankiet. Nie możemy wyglądać niestosownie.
Uśmiechnęłam
się lekko. Teraz wiedziałam, że to było możliwe, że Itachi chciał ślubu, ale
muszę się wszystkiego dowiedzieć. Zapytam się go w wolnym czasie czy to
naprawdę prawda. Jeśli tak to i tak nie zmienia faktów, że zostaję z nim na całe
życie dopóki nie znajdzie sobie kochanki. Odeszliśmy w stronę Sali, gdzie na
spokojnie przeczekamy do końca bankietu z myślą jak nam było cudownie!
Od Autorki:
No
wreszcie! Napisany rozdział, którego tak niektórzy oczekiwali. Mam nadzieję, że
się nie gniewacie – choć sądzę że tak. Dlaczego? Długooooo mnie nie było i
dlatego przepraszam. Miałam pewne komplikacje w domu i w pracy. Dlatego
uprzedzam, że nie wiem kiedy kolejne rozdziały. Może w czerwcu? Chyba. Nie
wiem, zobaczę jak wyrobie się z czasem. Trzymajcie kciuki by było go jak
najwięcej ;)